Przypomnijmy, w maju to właśnie Jóźwiak informował media o tym, że ulicami stolicy przeszło 240 tysięcy osób, gdy oficjalne dane Komendy Stołecznej Policji określały tę liczbę na zaledwie 30-45 tysięcy (czytaj tekst Frekwencja na marszu KOD według policji: 30 tysięcy osób. PO pomnożyła to przez osiem). Wiceprezydent stolicy został zwolniony po tym, jak na jaw wyszły szczegóły afery reprywatyzacyjnej. Kijowskiemu automatycznie zabrakło sprawnego rachmistrza.
- poinformował portal niezalezna.pl Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.Według informacji Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w sobotnim marszu brało udział 25-30 tysięcy osób
Siłą rzeczy Kijowski sam musiał zająć się „przeliczaniem” zwolenników, którzy w sobotę zjechali nad Wisłę. Pomstował przy tym na policję.
- stwierdził.Tak się to zazwyczaj układa od wielu miesięcy, że to, co podaje KGP we współpracy z ministerstwem, to są nieprawdziwe dane
Dodał jednocześnie, że według wyliczeń Komitetu w marszu udział wzięło około 40-50 tys. uczestników, a sobotnia manifestacja była porównywalna do tych z 12 grudnia ubiegłego roku, 12 marca oraz z 4 czerwca 2016. Nasuwa się więc logiczne pytanie: gdzie wyparowało 200 tysięcy KOD-ziarzy, skoro w czerwcu było ich 250 tysięcy? I które dane były zbliżone do prawdziwych?
Między wierszami Kijowski przyznał jednak, że nie jest zadowolony z frekwencji. Winę za ten fakt zrzucił na... odbywający się w sobotę mecz Ligi Mistrzów. Pisaliśmy o tym w tekście Sorry, mecz ważniejszy! O tym, jak KOD-ziarze traktują marsze Kijowskiego.