GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Piekło w rodzinnym domu dziecka. U... znajomych ważnego posła Platformy

W rodzinnym domu dziecka w Sucuminie dzieci są bite i upokarzane - wynika ze wstrząsającego reportażu dziennikarzy "Uwaga" TVN.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
W rodzinnym domu dziecka w Sucuminie dzieci są bite i upokarzane - wynika ze wstrząsającego reportażu dziennikarzy "Uwaga" TVN. Placówka ta prowadzona jest przez Ż., prywatnie przyjaciółkę Tatiany Neumann, która... nadzoruje miejscowe domy dziecka jako dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Starogardzie Gdańskim. Co więcej - Tatiana Neumann, o czym TVN już nie wspomniał, jest żoną prominentnego posła PO Sławomira Neumanna.

Do rodzinnego domu dziecka w Sucuminie, niedaleko Starogardu Gdańskiego, trafiają dzieci odebrane z różnych powodów biologicznym rodzicom. Właściciele placówki dostają co miesiąc ogromne pieniądze na jej prowadzenie. 

Ale wychowankowie domu - jak wynika z szokującego reportażu dziennikarzy "Uwaga" TVN - przeżywają tam piekło. Oto fragment programu:

- Chłopak nie chciał robić pompek, dlatego został porażony paralizatorem, kopany w żebra, uderzony w twarz pięścią. Wtedy podbiegł inny chłopiec i powiedział: "Tak nie będzie! Nie będzie znęcania się nad młodszymi!. I dostał od pana Leszka w twarz - opowiada jedna z wychowanek. I stanowczo dodaje: - Mówią nam, że nikt nas nie chce, dlatego tu jesteśmy. Że wszyscy wiemy, jakimi jesteśmy złymi dziećmi. Że nie da się nas inaczej wychować, dlatego używają w stosunku do nas przemocy. Anię, która chorowała na bulimię, wyzywali, że jest gruba i brzydka. Pytali, jak może patrzeć w lustro. "Ty jesteś k...wą, jesteś pop...dolona". Od szmat dziewczyny wyzywają, nawet te małe, które mają po siedem lat. Mówią, że jest się zwykłym gównem, do niczego się nie nadaje, że jest się niczym. Że rodzice mogliby nas zabić, bo nie ma z nas żadnego pożytku - wylicza dziewczyna.

Według świadków w drugiej placówce prowadzonej przez państwo Ż. - w Starogardzie Gdańskim - dzieci bite są kablami. 

Podobne doniesienie pojawiają się od dłuższego czasu, ale lokalne instytucje powołane do tego nie reagują. Placówki te kontrolować powinno Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Starogardzie Gdańskim, od grudnia 2010 r. kierowane przez Tatianę Neumann. Nie jest tajemnicą - i przyznaje to sama Neumann w programie "Uwaga" - że obie panie bardzo dobrze się znają od kilkudziesięciu lat. A zatem rodzinne domy dziecka, których wychowankowie skarżą na znęcanie się nad nimi, kontrolowane są przez przyjaciółkę właścicielki placówek! Tatiana Neumann tłumaczy dziennikarzom TVN:

Te dzieci mają różne problemy: typu wychowawczego, typu tego, że są objęte specjalistyczną pomocą medyczną. Problemy z tymi dziećmi są zawsze! One opowiadają różne rzeczy. Zgłaszają różne sytuacje.


W programie "Uwaga" nie wspomniano, że Tatiana Neumann to prywatnie... żona Sławomira Neumanna, prominentnego posła PO właśnie ze Starogardu Gdańskiego. Gdy Tatiana Neumann zostawała w 2010 r. dyrektorką Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, głośno było o nepotyzmie. "Tak, to placówka samorządowa, ale ja nie widzę tu żadnego konfliktu interesów! Co ja mam z tym wspólnego?!" - tłumaczył wówczas poseł w rozmowie z "SuperExpressem". Sam Leszek Ż. w 2006 r. kandydował do starogardzkiej rady miejskiej z list PO. Według naszych informacji jest znajomym posła Neumanna. Próbowaliśmy dodzwonić się do parlamentarzysty, ale nie udało nam się skontaktować.

Niepokojące doniesienia płynące z placówek prowadzonych przez Ż. pojawiały się już w 2012 r. Tatiana Neumann mówiła wtedy:


Jeśli ktoś myśli, że ja nie podpiszę z nimi [państwem Ż.] dalszej umowy, skoro ta współpraca od 9 lat przebiega bezproblemowo, jesteśmy zadowoleni z efektów, to się myli. Przecież nie mogę wyjąć stamtąd tych dzieci, które tam przebywają i dobrze się rozwijają, niektóre od 9 lat.


I dodawała bezczelnie, komentując zarzuty o krzywdzeniu dzieci w placówkach prowadzonych przez Ż.:

Ja na temat „podobno" nie będę rozmawiać. Jestem wyczulona na słowo „podobno”. 


W reportażu "Uwagi" dyrektor placówki Leszek Ż. nie chciał rozmawiać przed kamerą. Na pisemne pytania dziennikarzy odpowiedział, że wszystkie zarzuty są nieprawdziwe. Twierdzi, że w żadnej placówce nigdy nie stosowano przemocy.

 



Źródło: Uwaga TVN,niezalezna.pl

#dzieci #Sławomir Neumann

wg