Działalność w roku 2015, z której sprawozdanie przed sejmową komisją sprawiedliwości i praw człowieka przedstawiał RPO, wzbudziła wiele pytań, wątpliwości i ostrych krytyk ze strony posłów.
Posłowie zarzucali rzecznikowi, że skupia się właśnie na reprezentowaniu interesów mniejszości seksualnych.– Co konkretnie zrobił pan na rzecz osób oszukiwanych przez banki? Jakie działania podjął pan w obronie lokatorów w związku z reprywatyzacją? […] Co konkretnie zrobił pan dla osób niepełnosprawnych, jak pomógł pan osobom skrzywdzonym niesprawiedliwymi wyrokami sądowymi? – pytała poseł Krystyna Pawłowicz. – Czy podjął pan jakiekolwiek działania w obronie katolików, księży, wobec których media lewackie stosują mowę nienawiści – dorzuciła. – Ma pan lewicowy, żeby nie powiedzieć, lewacki przechył – skwitowała.
Reklama
Mówił też o wymierzonej w Konstytucję RP strategii środowiska LGBT. Chodzi o wymuszanie na Polsce przez sądy międzynarodowe rejestracji jednopłciowych związków na prawach równych z małżeństwami.– Domagał się pan skazania łódzkiego drukarza, który odmówił organizacji LGBT drukowania promujących ją materiałów. Tymczasem w 2003 r. TK uznał, że nikogo nie wolno zmuszać do zawarcia umowy ani do wykonania usługi. Na jakiej wobec tego podstawie zawiadomił pan policję, by ścigała drukarza – pytał poseł Bartłomiej Wróblewski. – Czy skorzystanie z konstytucyjnej wolności gospodarczej i wolności sumienia nie jest dla pana dostatecznym powodem odmowy takiego świadczenia? – drążył poseł.
Rzecznik Bodnar nie miał sobie nic do zarzucenia w kontekście głosów o jego odwołanie.– Dlaczego występuje pan po stronie organizacji podważających konstytucyjną tożsamość małżeństwa, interweniując do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości? – pytał Wróblewski.
Odniósł się też do zarzutu o lewicową stronniczość i reprezentowanie interesów wyłącznie mniejszości seksualnych.– Nie chcę się wypowiadać na temat motywacji tych, którzy myślą, żeby mnie odwołać – mówił nam.
– Uważam, że działam zgodnie z moim mandatem – oznajmił.