Jacek Protasiewicz najwyraźniej nadal nie może przeboleć rozstania z Platformą Obywatelską.
Wykluczenie z szeregów partii najwyraźniej nie daje Protasiewiczowi spokoju, bowiem polityk po raz kolejny zastanawiał się nad powodem swojego usunięcia z PO. Po raz kolejny doszedł również do wniosku, że został ukarany za to, że... nic nie mówił.– Widocznie milczenie oceniane jest jako szkodzenie – mówił przed kilkoma dniami na antenie TVP 1.
„Mam wrażenie, słuchając wypowiedzi czy to rzecznika prasowego czy szefa klubu, który również ostatnio się w tej sprawie wypowiadał, że zostałem ukarany za niemówienie. Za to, że nie zabierałem głosu przez pewien czas, ale szkodziłem milcząc, bo – podobno – mentalnie jestem poza Platformą. To sformułowania, że ktoś jest mentalnie podejrzany, to kompromitujące dla współczesnego polityka XXI wieku w demokratycznym kraju. Bo za niewłaściwe myślenie to karano łagrem albo w związku sowieckim – mówił Protasiewicz na antenie TVP Info.