Według byłego premiera Jana Olszewskiego, prawdziwymi wygranymi wyborów 4 czerwca 1989 r.
- powiedział gość Jedynki.- Uważałem, że tego rodzaju wybory w kraju, który ma jedną z najstarszych tradycji parlamentarnych w Europie, wybory w modelu południowoafrykańskim, są niegodne tego społeczeństwa. Przyznaję, że pomyliłem się. Polacy znaleźli sposób zamanifestowania swojego stanowiska nawet w granicach możliwości, które zawarto w specyficznej koncepcji wyborczej
– Strony przeszły do porządku dziennego. Wyciągnęły wnioski dla siebie, ale prawdziwy suweren został zignorowany
- Czerwona kartka z tak zwaną listą krajową, która w tym zakresie nie budziła żadnych wątpliwości. No, ale kontynuowanie teraz tego, jako święta wolności, jest absurdem. Przecież po prostu to jest dzień, który związany jest z ignorowaniem przez ówczesną stronę "Okrągłego Stołu" zamanifestowanej wtedy woli narodu. Trudno to traktować jako święto wolności. Chyba święto żałoby po wolności
- Prawdziwym powodem była niezgoda na rząd autentycznie reprezentujący interesy polskiego społeczeństwa przez ówczesną elitę post-PRL-u, uzupełnioną wtedy już w znacznej mierze przez ludzi Solidarności, którzy zgodzili się na kontynuowanie porozumienia Okrągłego Stołu. Mimo że musieli sobie zdawać sprawę, że jest to sytuacja, w której nie mają akceptacji społecznej. (...) W tamtych warunkach niewiele można było zrobić. Jeżeli ja widzę coś, co rzeczywiście może sprawiać wrażenie pewnego rodzaju manipulacji, tylko myślę znając człowieka, z którym to jest związane, że być może w tym zakresie jego działanie było działaniem człowieka najlepszej wiary. Tylko według własnych, trochę egzotycznych poglądów. Mówię tutaj o tym wniosku o przeprowadzenie natychmiastowej lustracji.
- Tak wtedy należało postąpić, jak proponowaliśmy, bo ja przypominam, że wniosek, który został skierowany razem z listą przedstawioną przez Antoniego Macierewicza to było stwierdzenie, że to, co my przedstawiamy nie jest w żadnym wypadku kompletną listą materiałów, które prawdopodobnie znajdują się w archiwach... (...) Ja inaczej postąpić po prostu nie mogłem w tym warunkach. Zmienić bieg historii w tym momencie mogli ci, którzy głosowali nad tym wnioskiem o obalenie rządu. I oni ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało i za to, co się nie stało w wyniku odwołania tego rządu.
- Bieżący spór polityczny to jest ciągle próba odpowiedzi na to pytanie, którą ja wtedy sformułowałem w swoim wystąpieniu przed parlamentem, uzmysłowić posłom nad czym w istocie w tym momencie głosują. Że głosują odpowiadając na jedno pytanie. Na pytanie, jak i właściwie czyja będzie Polska. I to pytanie stoi dzisiaj także przed tymi, którzy spróbują władzy i także przed tymi, którzy się tej władzy sprzeciwiają.