Gwałtowne poszukiwanie nowych odbiorców tracącej w błyskawicznym tempie czytelników „Gazety Wyborczej” od dawna przypomina poziom szamba. Okazuje się, że czasem dosłownie.
Wielowieyska ma ze mną problem i widać to od kilku lat. ( Zreszta nie tylko ona, znalzłoby sie też kilka innych nazwisk z dawnego mainstreamu, którym spędzam sen z powiek.)
Wielowieyska niczym funkcjonariusz medialny wypisuje na mój temat niestworzone bzdury nie sprawdzając faktów. Bredzi o antysemityzmie, chociaż nie ma w jej wywodach krzty prawdy. Oparty na dokumentach mój tekst o historii rodzinnej Anny Komorowskiej porównuje z knajackim tekstem jej koleżanki, która opublikowała zbiór plotek i pomówień na temat Agaty Dudy.
Nie reagowałam do tej pory na brednie Wielowieyskiej. Widzę jednak, że publicystka gazety Michnika stosuje zasadę, że „kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą”. I z tego właśnie powodu, gdy jeszcze raz (obojętnie gdzie) Wielowieyska napisze kłamstwo na mój temat czy też moich publikacji, nie będę odpisywać lecz skieruję sprawę do sądu.