10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Był w Moskwie razem z Kopacz. Pierwszy raz opowiedział o błędach przy identyfikacji ciał

Inspektor Paweł Rybicki, który był w Moskwie w kwietniu 2010 roku. Po raz pierwszy opowiedział jak wyglądała praca po katastrofie smoleńskiej. Mówił o pośpiechu, chaosie i braku decyzyjności.

screen TVP Info; twitter.com/gd7171
screen TVP Info; twitter.com/gd7171
Inspektor Paweł Rybicki, który był w Moskwie w kwietniu 2010 roku. Po raz pierwszy opowiedział jak wyglądała praca po katastrofie smoleńskiej. Mówił o pośpiechu, chaosie i braku decyzyjności. - Państwo, którego obywatele giną w katastrofie, powinno być dopuszczone do identyfikacji ofiar, bo tak jest najszybciej - powiedział w TVP Info.

Zaraz po katastrofie smoleńskiej międzynarodowe organizacje i eksperci zaoferowali swoją pomoc. MAK te propozycje odrzucił, a polski rząd nie zaprotestował. Zamiast tego Ewa Kopacz (obecna na polsko-rosyjskiej naradzie 13 kwietnia 2010 r. w Moskwie, jako przedstawiciel rządu Donalda Tuska) dziękowała za wspaniałą współpracę przy identyfikacji zwłok ofiar.

Inspektor Paweł Rybicki w latach 2007-2011 dyrektor Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji był wtedy w Moskwie by pomoc przy identyfikacji. To co dziś opowiedział jest szokujące.

Zastaliśmy decyzyjny chaos. Niespecjalnie wiadomo było, co mamy robić. Oczekiwania, że będziemy robić analizę genetyczną, nie było. Tak naprawdę nam się wydawało to naturalne – stwierdził.

Dodał, że na miejscu byli prokuratorzy wojskowi oraz ówczesna minister zdrowia.

Zwracałem się do Ewy Kopacz z pytaniem o polecenia, odesłała mnie do prokuratorów, ale oni ich nie wydawali. Niewyobrażalny był pośpiech. Moje doświadczenie dotyczące katastrof było takie, że identyfikacje trwały dłużej - powiedział Rybicki.

Porównał też proces identyfikacji ciał po katastrofie smoleńskiej do działań po zestrzeleniu Boeinga nad Ukrainą.

Koledzy z Holandii po katastrofie potrzebowali 26 dni na identyfikację ofiar, a nie mieli żadnych przeszkód prawnych - stwierdził.


Na koniec inspektor Rybicki potwierdził fałszerstwo w raportach po katastrofie.

Głos gen. Błasika został dopisany bez żadnych podstaw fonoskopijnych - powiedział. Myśmy jako Laboratorium w 2012 roku na polecenie komisji robili ekspertyzę odsłuchów z tupolewa. W żadnym z zapisów nie pojawiał się gen. Błasik dopasowany do żadnej z wypowiedzi, potem w stenopisie okazało się, że jeden z głosów jest dopasowany do gen. Błasika. Okazało się, że komisja przyjęła takie założenie, że materiał od nas jest tylko jednym z kilku materiałów, który wzięli pod uwagę. Biorąc pod uwagę inne parametry, znane tylko im, byli w stanie dopasować. Trochę nas to zdziwiło – powiedział.

 



Źródło: niezalezna.pl,tvp.info

pk