Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Zrzutka na życie. Zbyt biedni, by wygrać z rakiem

Gdyby nie koleżanki i koledzy z pracy, nie mogłabym kontynuować leczenia – przyznaje pani Anna. W szkole, w której pracuje, systematycznie zbierają dla niej pieniądze na terapię wspomagającą.

Gdyby nie koleżanki i koledzy z pracy, nie mogłabym kontynuować leczenia – przyznaje pani Anna. W szkole, w której pracuje, systematycznie zbierają dla niej pieniądze na terapię wspomagającą. Jest ona konieczna, ponieważ chemioterapia bardzo wyniszcza organizm kobiety. Rodziny jednak nie stać na to, by za nią zapłacić. W Polsce w podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt tysięcy pacjentów. Właśnie z powodu braku pieniędzy co roku wielu z nich umiera przedwcześnie. Ci ludzie mogliby jednak żyć, gdyby dostępność leczenia w Polsce nie odbiegała przynajmniej od średniej europejskiej.  

Chociaż pani Anna od kilku lat zmaga się z rakiem, jeszcze w ubiegłym roku pracowała. Z zawodu jest nauczycielką wf. Nowotwór zaatakował organy wewnętrzne.

– Walczyłam tak długo, jak tylko mogłam – opowiada.

W pracy nie robiła tajemnicy z choroby. Zresztą trudno ją było ukryć, kiedy po chemioterapii straciła włosy i na głowie nosiła chustkę. Kilka miesięcy temu stan zdrowia nauczycielki zaczął się znacząco pogarszać. Jej organizm jest wyczerpany i w wyniku choroby, i leczenia. Kobiecie mogłaby pomóc terapia wspomagająca, która nie tylko wzmocniłaby organizm, lecz także – jak mówią lekarze – poprawiłaby komfort życia. Ale na tę już pani Ani nie stać. Wraz z mężem wychowują troje dzieci w wieku szkolnym. Nie ma nic, co mogłaby sprzedać, aby mieć na leczenie.  

Nie stać gwiazdy, więc tym bardziej Kowalskiego        
Niestety o tym, jak droga jest walka z chorobami nowotworowymi, nieczęsto piszą gazety. Przed kilkunastoma dniami sprawę poruszyła popularna piosenkarka Kora, która sama zmaga się z nowotworem. Okazało się, że nawet jej nie stać na leczenie najnowszymi lekami. Wyznała, że aby kontynuować terapię, nie zawaha się sprzedać swoich domów.
Wielu zwykłych Polaków nie ma jednak czego sprzedać, by poddać się nowoczesnej terapii albo – jak pani Ania – zapłacić za leczenie wspomagające, stosowane przy chemioterapii. W Polsce co roku przedwcześnie umiera kilkadziesiąt tysięcy chorych na raka. Mogliby żyć, gdyby dostępność leczenia nie odbiegała przynajmniej od średniej europejskiej. Niestety, wyniki leczenia pacjentów onkologicznych plasują nasz kraj na jednym z ostatnich miejsc w UE. Jak wylicza się skuteczność leczenia?

Do oceny służy wskaźnik pięcioletniego przeżycia pacjentów chorujących na nowotwory. Jak informuje przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Jacek Fijuth, w UE osoba leczona na nowotwór przeżywa okres pięciu lat niemal w 50 proc. przypadków. Polskę dzieli od tego wyniku kilkanaście punktów procentowych. W państwach przodujących w opiece nad pacjentem onkologicznym wskaźnik pięcioletnich przeżyć jest nawet o 30 proc. wyższy niż u nas.

„Oznacza to corocznie przedwczesną śmierć kilkudziesięciu tysięcy osób” – podkreśla raport na temat stanu dostępności do leczniczych świadczeń onkologicznych przygotowany przez Polskie Towarzystwo Onkologiczne (PTO).


PTO: zwiększyć nakłady na służbę zdrowia
W ocenie PTO głównym powodem tak złej sytuacji w Polsce są zbyt niskie nakłady na służbę zdrowia, jedne z najniższych w Europie.

„Polscy pacjenci (…) nie są leczeni wieloma skutecznymi innowacyjnymi lekami, dostępnymi w innych, nie tylko bogatszych, krajach” – czytamy w raporcie.

Brak pieniędzy w budżecie służby zdrowia to nie wszystko. Zdaniem byłego szefa urzędu rejestracji leków, dr. Leszka Borkowskiego, ministerstwo powinno korzystać z mechanizmu tzw. podziału ryzyka zapisanego w ustawie refundacyjnej. Chodzi o to, że firmy farmaceutyczne biorą na siebie część kosztów związanych z wprowadzeniem leków innowacyjnych.

– Tak się dzieje w większości krajów Unii Europejskiej – podkreśla Borkowski.

Zwraca uwagę, że dostęp do nowoczesnych lekarstw ogranicza również przewlekłość procedur refundacyjnych.

– U nas wprowadzenie nowego leku trwa od trzech do siedmiu lat. To bardzo długo w porównaniu z naszymi sąsiadami. Nie mówię o Niemczech, lecz o Czechach, Estonii, Łotwie – podkreśla Borkowski.      

Polacy mają również ograniczony – w stosunku do średniej europejskiej – dostęp do radioterapii. Świadczenia te dostępne są zaledwie w 40 ośrodkach dysponujących 144 akceleratorami. Na jedno urządzenie przypada średnio około 270 tys. osób. Tymczasem w Europie wskaźnik ten jest o około 70 tys. niższy (na jeden akcelerator przypada średnio 200 tys. mieszkańców).
Mało tego, sprzęt, jakim dysponują polscy specjaliści, jest przestarzały. Wymienić należy aż 115 ze 144 akceleratorów. Wiele urządzeń zostało zakupionych w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. Niestety, dziesięcioletni program kończy się niebawem, a nowego wciąż nie ma. Dyrektor Wielkopolskiego Centrum Onkologii prof. Julian Malicki nie ma wątpliwości, że bez specjalnych środków zagwarantowanych w Narodowym Programie nie da się odnowić bazy sprzętowej. Organów prowadzących szpitale po prostu nie stać na tak kosztowne zakupy. W ocenie onkologów w kraju powinno powstać przynajmniej 15 nowych ośrodków radioterapii.

Po zdrowie na drugi koniec Polski
Problemy w terapii onkologicznej nie ograniczają się do braku sprzętu. Ośrodki leczenia są nierównomiernie rozlokowane i nie odpowiadają zapotrzebowaniu.

„Pacjenci onkologiczni (…) krążą po całej Polsce i jeżdżą nawet do odległych miejsc specjalizujących się w danym leczeniu onkologicznym” – stwierdza raport.

Najwięcej „białych plam” na onkologicznej mapie Polski znajduje się w woj. mazowieckim, kujawsko-pomorskim, pomorskim, lubelskim, lubuskim, podlaskim, warmińsko-mazurskim i wielkopolskim. Sytuacja wygląda dobrze jedynie w woj. śląskim.
Lekarze nie mają wątpliwości, że jeśli resort zdrowia nie podejmie odpowiednich działań w celu poprawy sytuacji w onkologii, będzie jeszcze gorzej. Według szacunków liczba pacjentów chorych na raka za pięć lat będzie wyższa od obecnej o 15 proc. Teraz co roku na chorobę nowotworową zapada około 150 tys. Polaków.
Ministerstwo Zdrowia obiecuje zmiany. Wiceszef resortu Krzysztof Łada zapowiada systematyczne wprowadzanie technologii medycznych i leków, które wydłużają w istotny sposób życie w fazach terminalnych u osób cierpiących na choroby nowotworowe.
 
Kobieta, która w tekście występuje jako pani Anna, zmarła tuż przed oddaniem tekstu do druku. 
Źródło: Gazeta Polska