Około 10 kilometrów przed miejscem, gdzie pękła opona w prezydenckim BMW i samochód zjechał do rowu, także w piątek doszło do dwóch kolizji - po obu stronach autostrady, w bliskiej odległości od siebie - dowiedział się portal rmf24.pl. Śledczy ustalają, czy części rozbitych aut - na przykład drobne elementy na jezdni - nie doprowadziły do przebicia opony samochodu, którym podróżował Andrzej Duda.
W piątek wieczorem doszło do niebezpiecznej sytuacji na autostradzie A4 w Opolskiem, podczas podróży prezydenta do Wisły.
W samochodzie, którym jechał prezydent RP nagle pękła opona. Auto wpadło w poślizg, a następnie zjechało do rowu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Andrzej Duda natychmiast przesiadł się do innego pojazdu z kolumny. W Biurze Ochrony Rządu nad wyjaśnieniem zdarzenia pracuje specjalnie powołana komisja.
Czytaj więcej: Kulisy incydentu z udziałem limuzyny prezydenta. „Był huk, wszyscy go poczuliśmy”
Prokuratura Okręgowa w Opolu wszczęła śledztwo w sprawie piątkowego zdarzenia na autostradzie A4. Kwalifikacja prawna to „nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym”.
Dziś fragment trasy w pobliżu miejsca, gdzie doszło do zdarzenia został na kilka godzin zamknięty dla ruchu. Śledczy ustalili, że wcześniej w pobliżu doszło do dwóch kolizji. Na niedzielę planowane są też pierwsze przesłuchania - niewykluczone, że będą dotyczyły uczestników tych kolizji albo osób, które widziały i zarejestrowały moment, gdy pęka opona i auto prezydenta zjechało do rowu.
Samochód prezydenta ma trafić do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Tam zostanie poddany szczegółowym badaniom i ekspertyzom. Został też już powołany biegły, który ma przygotować szczegółową opinię - podał portal rmf24.pl.
Źródło: niezalezna.pl,rmf24.pl
pb