Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Wyszkowski o seksualnych wybrykach Krzywonos. "Z kolejarzami w bocznej salce"

W rozmowie z polonijnym serwisem nowypolskishow.co.uk Krzysztof Wyszkowski opowiedział o wydarzeniach podczas strajku w stoczni w sierpniu 1980 r.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
W rozmowie z polonijnym serwisem nowypolskishow.co.uk Krzysztof Wyszkowski opowiedział o wydarzeniach podczas strajku w stoczni w sierpniu 1980 r. A konkretnie: o rzekomych seksualno-alkoholowych wybrykach Henryki Krzywonos. Dlaczego Wyszkowski zdecydował się wrócić do tamtych wypadków? Bo - jak twierdzi - Krzywonos "cynicznie wynajmuje się do najpodlejszej roli i kłamie publicznie".

Krzysztof Wyszkowski rozpoczyna wspominanie wydarzeń z sierpnia 1980 r. od pewnego zakazu:

Chyba 22 albo 23 sierpnia 1980 roku myśmy w stoczni bardzo twardo bronili, żeby nikt nie wnosił alkoholu, w ogóle żeby sprzedaż alkoholu była zamknięta w mieście, ale już na teren stoczni, żeby już absolutnie nikt…  Było coś na kształt rewizji paczek czy toreb, które robotnicy wnosili. No cóż, tak w zakładach się pracuje, że sprawdza się, co ludzie wnoszą i wynoszą. Myśmy sprawdzali, czy nie wnoszony jest alkohol. Jeżeli ktoś go wnosił, to było to natychmiast rozbijane. Wódka szła do ulicznej studzienki, a facet czy kobieta był wyrzucany ze stoczni z zakazem powrotu.


I tutaj w opowieści pojawia się Henryka Krzywonos:

Mimo to w jakiś sposób ten alkohol się do stoczni dostał, były jakieś dziury. I Krzywonos z dwoma kolejarzami upiła się po prostu i tam doszło do jakichś tam - nazwijmy to - baraszek z tymi panami. To było w takiej bocznej salce czy korytarzu i w pewnym momencie straż strajkowa, ci chłopcy przerażeni, bo to młode chłopaki były, po 20 lat, mówią: „Panie Krzysiu, bo wie Pan, co tam się dzieje. Myśmy tutaj nakryli Krzywonos z kolejarzami, oni pijani tam…”


Co zrobił Wyszkowski?

W związku z tym powiedziałem, żeby tych kolejarzy oczywiście wyrzucić, ale oni jakoś się tam trzymali jeszcze, a tą Krzywonos jako właśnie członkinię prezydium wtedy nie można wyrzucić zwyczajnie za bramę, bo to było blisko bramy numer 2, bo jak ona taka pijana będzie tam wychodziła, to nagrają to i będzie: „proszę, członkini prezydium w takim stanie”. Wobec tego powiedziałem, żeby wyprowadzili ją w kierunku bramy numer 1, w kierunku Motławy. Tam były takie dziury w płocie, żeby ją tam cicho wypchnąć i może weźmie tam taksówkę czy coś takiego i jakoś zniknie. 


Ale pojawił się niespodziewany problem:


Nie przewidziałem tego, że to kobieta-kolos, kawał baby, i oni ją nieśli, ona się tam jakoś ruszała, trochę niewygodnie, zmęczyli się i nie donieśli jej do tego płotu. Porzucili ją w jakichś krzakach. Wyśpi się, wytrzeźwieje, sama się zabierze. Traf chciał, że jakieś poł godziny potem, taki mój kolega, członek Komitetu Obrony Robotników, który przyjechał parę godzin wcześniej z Warszawy tajnie, żeby zebrać informacje [...] miał jechać do Warszawy, by rozpowszechnić tam, przekazać te wiadomości. No i chciał wyjść tak, żeby milicjanci czy esbecja tam pod bramą, czy tam gdzie oni czatowali, gdzie wszyscy wychodzili, żeby tam się nie narazić, żeby mu tego nie zabrano. Więc on też się skierował w kierunku Motławy do tych dziur. To była noc... [...] ona leżała na brzuchu i on przeraził się z początku, że to trup, że to ktoś kogoś zamordował, bo to młody wrażliwy chłopak. W związku z czym odwrócił ją na drugą stronę, żeby zobaczyć, co jest. Ona zionęła alkoholem, ale właśnie, jak to jest, kulturalny człowiek, zobaczył, że to jest pani Krzywonos, nie wiedział, co myśleć, ale uznał, że nie można jej tak zostawić. Nie wiedząc o tym, że ona właśnie została wyniesiona specjalnie. Poleciał znowu, znalazł tam gdzieś na murach, bo to było blisko murów stoczniowych, jakichś innych chłopaków ze straży stoczniowej i przywlekli ją z powrotem. Ją tam gdzieś na podłodze położyli i ona się tam przespała i znikła na jakiś czas. Po jakimś czasie wytrzeźwiała i wróciła".

Całość rozmowy z Krzysztofem Wyszkowski na stronie Nowy Polski Show.

Podobne zachowania Henryki Krzywonos opisywał niedawno Ryszard Czajkowski z Radiowej Agencji "Solidarność":

Przychodziła na dobrym rauszu, czasem z wódeczką, m.in. mnie próbowała zaprosić czy innych do "Cristalu" czy "Pod kominek" na dancingi. Raz pamiętam, że po takim dancingu wróciła jeszcze z wódeczką i z tymi kolesiami, którzy przy związku coś tam działali, wracając nad ranem, otrzymywała klucze od pokoi, bo jeszcze na górze były pokoje hotelowe. Brała klucze od pokoi i szła z tymi kolesiami, gdzie jeszcze kończyli imprezkę. Tam niezłe odgłosy odchodziły".


Henryka Krzywonos uważa te zarzuty za kłamstwo i pomówienie. "Od wielu lat, można wręcz powiedzieć, że od dziecka, nie piję alkoholu i mam na to świadków. Dotąd mówiłam, że z szacunku nie będę moich kolegów z 1980 r. ruszać, ale nie można niszczyć człowieka. Pozwolili sobie na zbyt wiele. Na pewno tak tego nie zostawię!" - mówiła "Faktowi" w styczniu 2016 r.

 



Źródło: Nowy Polski Show,niezalezna.pl

wg