Leki refundowane szerokim strumieniem wypływały z Polski. Tylko w 2014 r. wywieziono specyfiki za ponad 2,5 mld zł. Ale winnych nie ma. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ umorzyła postępowanie w sprawie decyzji dotyczących marż przy wywozie leków. Śledczy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa.
Przypomnijmy, jak pisała „Codzienna”, zawiadomienie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa, polegające na przekroczeniu uprawnień przez wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia za czasów Bartosza Arłukowicza złożył w ubiegłym roku ówczesny przewodniczący sejmowej komisji zdrowia poseł Tomasz Latos (PiS). Powoływał się m.in. na opinie sejmowych prawników, którzy stwierdzili, że decyzje Ministerstwa Zdrowia podjęte w sprawie marż na sprzedaż leków za granicę były niezgodne z prawem.
Dzięki decyzjom urzędników resortu zdrowia specyfik sprowadzony do Polski i objęty refundacją (za co płaci polski podatnik) mógł być tanio kupowany w kraju, a następnie sprzedawany za granicą za dużo wyższą cenę. Różnice były ogromne. Na przykład w wypadku jednego z leków onkologicznych przebicie jest tysiąckrotne. W polskiej aptece kosztuje on 3,50 zł, a producent sprzedaje go za ponad 3 tys. zł.
Efekt jest taki, że pacjenci nie mogą wykupić wielu leków. Badania przeprowadzone przez Instytut ABR SESTA pokazały, że największe problemy z dostępnością np. preparatów na raka prostaty, białaczkę czy leczenie ADHD były w województwach zachodnich.
Działaniami Ministerstwa Zdrowia, w tym przede wszystkim departamentu polityki lekowej, zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. Czekamy na raport w tej sprawie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
wk