Przypomnijmy, jak pisała „Codzienna”, zawiadomienie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa, polegające na przekroczeniu uprawnień przez wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia za czasów Bartosza Arłukowicza złożył w ubiegłym roku ówczesny przewodniczący sejmowej komisji zdrowia poseł Tomasz Latos (PiS). Powoływał się m.in. na opinie sejmowych prawników, którzy stwierdzili, że decyzje Ministerstwa Zdrowia podjęte w sprawie marż na sprzedaż leków za granicę były niezgodne z prawem.
Dzięki decyzjom urzędników resortu zdrowia specyfik sprowadzony do Polski i objęty refundacją (za co płaci polski podatnik) mógł być tanio kupowany w kraju, a następnie sprzedawany za granicą za dużo wyższą cenę. Różnice były ogromne. Na przykład w wypadku jednego z leków onkologicznych przebicie jest tysiąckrotne. W polskiej aptece kosztuje on 3,50 zł, a producent sprzedaje go za ponad 3 tys. zł.
Efekt jest taki, że pacjenci nie mogą wykupić wielu leków. Badania przeprowadzone przez Instytut ABR SESTA pokazały, że największe problemy z dostępnością np. preparatów na raka prostaty, białaczkę czy leczenie ADHD były w województwach zachodnich.
Działaniami Ministerstwa Zdrowia, w tym przede wszystkim departamentu polityki lekowej, zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. Czekamy na raport w tej sprawie.
Reklama