W ostatnich dniach mainstreamowe media krzyczą o „zamachu” na Trybunał Konstytucyjny. Czy słusznie?
Trybunał Konstytucyjny, ze względu na sposób wyboru jego składu, nie dawał i nie będzie dawał, w opinii niemałej grupy społeczeństwa, pełnej gwarancji bezstronnych orzeczeń. Skoro wyboru na stanowiska sędziego dokonują przedstawiciele określonej siły politycznej mającej większość parlamentarną, zawsze będą istniały uzasadnione wątpliwości co do bezstronności powołanych w taki sposób sędziów. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że te uzasadnione wątpliwości nie muszą oznaczać, że taki sędzia rzeczywiście nie będzie bezstronny w swoim orzekaniu. Przy takim trybie wyboru nie sposób jednak uniknąć takich zarzutów. Orzecznictwo TK często niestety tych wątpliwości nie rozwiewa. Nierzadko, jeszcze przed publikacją orzeczenia, znając skład sędziów, można z dużym prawdopodobieństwem wskazać, jaka decyzja zapadnie i który z sędziów napisze zdanie odrębne.
Czy jest tak tylko w odniesieniu do sędziów Trybunału Konstytucyjnego?
W sądownictwie powszechnym taka sytuacja jest niemożliwa. Zdarza się, że w tożsamych sprawach TK orzeka diametralnie odmiennie. TK stwierdził np. niekonstytucyjność działania sejmowej komisji śledczej badającej nieprawidłowości w sektorze bankowym, uznając, że jest ona uprawniona do badania jedynie konkretnej sprawy, ale podobny zarzut, sformułowany później wobec komisji badającej nieprawidłowości w działaniu służb oraz prokuratury, nie został już uwzględniony. Wprowadzona przed wyborami nowelizacja ustawy powodująca, że partia posiadająca wówczas większość dokonała wcześniejszego wyboru pięciu sędziów, w sposób wyraźny potwierdza podniesione wyżej wątpliwości. Na pewno nie rozwiewają ich także ostatnie publiczne wypowiedzi prezesa TK.
Trybunał Konstytucyjny zgodnie z nazwą powinien stać na straży konstytucji.
Niewątpliwie Trybunał Konstytucyjny winien stać na straży konstytucji, a nie interesów określonej partii. Odpowiedź na pytanie, czy tak jest w istocie, nie jest jednak oczywista. Gdyby odpowiedź miała być przecząca, wówczas działalność TK godziłaby w podstawy demokracji. Trybunał służyłby bowiem jedynie do stwierdzania konstytucyjności prawa stanowionego przez większość parlamentarną o poglądach zbieżnych z prezentowanymi przez sędziów lub przeciwnie, orzekania o niekonstytucyjności prawa stanowionego przez większość o poglądach odmiennych, niż posiadają sędziowie. Taki mechanizm niewątpliwie wypaczałby wynik demokratycznych wyborów. Większość parlamentarna nieposiadająca większości w TK nie byłaby bowiem w stanie zrealizować swojego programu wyborczego, który został zaaprobowany przez obywateli, czego wyrazem był wynik wyborów. Istota problemu zasadza się zatem w stworzeniu takich rozwiązań, które zniwelowałyby tak dziś wyraźne wątpliwości co do bezstronności sędziów TK.