Konieczne są badania psychologiczno-psychiatryczne oskarżonego - zdecydował białostocki sąd okręgowy w procesie 71-letniego mężczyzny, któremu prokuratura zarzuca zabójstwo znajomego. To prawdopodobnie ostatni dowód w sprawie. O badanie wnioskuje obrońca.
Do zbrodni doszło 30 kwietnia br. w jednej ze wsi w podlaskiej gminie Milejczyce. Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, że - działając w zamiarze ewentualnym zabójstwa - pchnął znajomego nożem. Spowodował tym samym ranę kłutą twarzy, zadał też wiele uderzeń drewnianą sztachetą po całym ciele i odjechał, zostawiając nieprzytomnego bez pomocy. Do zgonu doszło wskutek zachłyśnięcia się krwią.
71-letni emeryt, który dorabiał sobie pomocą w gospodarstwie zmarłego, na początku procesu przyznał się, choć w jego wersji wszystko wyglądało inaczej. Twierdzi on, że to znajomy pierwszy go zaatakował za to, że odmówił wyjazdu po alkohol do sąsiedniej, oddalonej o 2 km wsi. A nie chciał rzekomo jechać, bo szykował się na doroczny festyn i koncert.
"Pokłóciliśmy się i wtedy go uderzyłem" - mówił na początku procesu przed sądem. Niejako w reakcji obronnej miał mu wtedy zadać dwa uderzenia drewnianą sztachetą. Twierdzi, że co prawda miał w ręce nóż kuchenny, ale odrzucił go na ziemię i nie zadał nim żadnych ciosów. Oskarżony twierdzi też, że gdy znajomy upadł i się nie podnosił, on wsiadł wtedy na rower i pojechał do rodziny, by od niej zadzwonić po pogotowie. Gdy wrócił, na miejscu była już policja i karetka, wtedy też został zatrzymany, potem tymczasowo aresztowany.
Dodatkową, ustną opinię przedstawiła na rozprawie biegła z zakresu medycyny sądowej. Według jej ocen, uderzeń sztachetą musiało być co najmniej pięć. Zwróciła uwagę, że gdyby pomoc została udzielona szybko, np. gdyby pobity - który najpierw dał radę chodzić, ale ostatecznie upadł i nieprzytomny leżał na wznak - został ułożony na boku, w pozycji uniemożliwiającej zachłyśnięcie się krwią, nie doszłoby do zgonu.
Biegła mówiła, że do śmiertelnego zachłyśnięcia się krwią wystarczyło kilka minut, nawet mniej niż pięć, w pozycji na wznak.
Sąd uwzględnił wniosek obrońcy o badanie psychologiczno-psychiatryczne oskarżonego. Chodzi m.in. o ustalenie stanu jego zdrowia psychicznego, zachowania 71-latka w trakcie czynu, który mu zarzuca prokuratura, oraz czy jego stan pozwala na udział w procesie.
W związku z oczekiwaniem na tę opinię proces został przerwany do drugiej połowy stycznia przyszłego roku.