Krwawy atak na kampus uniwersytecki w kenijskiej Garissie jest przejawem słabości, a nie siły Al-Shabab. Zepchnięta do defensywy organizacja somalijskich islamistów przypomniała o sobie światu, ale wątpliwe jest, by mogła dorównać skalą działania Boko Haram, nie mówiąc już o Państwie Islamskim. Bo do nich właśnie Al-Shabab staje się coraz bardziej podobna – choć dotychczas była związana z Al-Kaidą. O organizacji pisze „Gazeta Polska”.
Al-Shabab od lat stawia sobie za cel budowę państwa islamskiego w Somalii. „Młodzież” – bo tak tłumaczy się ich nazwa – rzadziej używa też nazwy Harakat al-Shabab al-Mujahideen.
Choć niemal od początku związana z Al-Kaidą, Al-Shabab przypomina raczej Państwo Islamskie czy Boko Haram. Nie jest organizacją globalną i nie ma globalnych celów. I choć Waszyngton obawia się, że mając w swoich szeregach członków somalijskiej diaspory w USA może uderzyć w Ameryce, zdaniem ekspertów aktywność Al-Shabab jest ograniczona do wschodniej Afryki.
To jedna z najstarszych działających dziś na świecie terrorystycznych organizacji islamskich. Na wiele lat przed budową Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii udało im się opanować Mogadiszu i duże połacie kraju, ale zbrojna interwencja sąsiednich państw pod flagą Unii Afrykańskiej zepchnęła somalijskich dżihadystów do defensywy. Szczególnie zły był dla Al-Shabab ubiegły rok. Organizacja zanotowała serię porażek, poniosła duże straty, a na globalnym froncie dżihadu znalazła się w cieniu Państwa Islamskiego i Boko Haram.
Dlatego w barbarzyńskim ataku na kampus uniwersytecki w kenijskiej Garissie powinno się dostrzegać dwa motywy. Pierwszy, „tradycyjny”, to odwet na Kenii za jej udział w wojskowej interwencji w Somalii. Drugi to nowość – brutalność akcji (systematyczne mordowanie zakładników, ścinanie głów niektórym studentom) była celowa, chodziło o to, by Al-Shabab trafiła na czołówki gazet i serwisów informacyjnych na całym świecie.
Więcej w „Gazecie Polskiej”.
Źródło: Gazeta Polska
Antoni Rybczyński