„Zgoda, zgoda, zgoda” – tymi słowami zakończyła się narada u prezydenta Lecha Wałęsy 4 czerwca 1992 r., na której postanowiono obalić rząd Jana Olszewskiego. Hasło „zgody” głoszone przez Bronisława Komorowskiego pięć lat temu oznaczało początek kuriozalnej polityki „ocieplenia” z Putinem. III RP wyraźnie nie ma szczęścia do hasła „zgoda”, notabene popularnego w totalitarnych reżimach – pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.
„Naszym hasłem zgoda będzie i ojczyzna nasza” – takim oficjalnym wyborczym sloganem reklamował się w 1990 r. kandydat na prezydenta
Stanisław Tymiński. To on jako pierwszy w III RP postawił na
„zgodę”.
Hasło Tymińskiego było przeróbką fragmentu pierwotnej wersji hymnu Polski napisanej przez Józefa Wybickiego. Jedna ze strof Mazurka Dąbrowskiego głosiła bowiem
„Niemiec, Moskal nie osiędzie, / gdy jąwszy pałasza, / hasłem wszystkich zgoda będzie / i ojczyzna nasza”.
Owa „zgoda” z Mazurka Dąbrowskiego dotyczyła więc wspólnego wystąpienia Polaków przeciwko rosyjskiej i niemieckiej dominacji.
Była więc przeciwieństwem koncepcji zgody proponowanej przez Bronisława Komorowskiego, zgodnie z którą jej burzycielami są ci, którzy krytykują go za politykę uległości wobec sąsiadów.
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”.
Źródło: Gazeta Polska
Piotr Lisiewicz