Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

BP rzuca rękawicę Gazpromowi

Brytyjski koncern BP weźmie udział w budowie gazociągu TANAP, którym ma być transportowany gaz z Azerbejdżanu przez Turcję do Europy.

WhisperToMe; siedziba BP w Wielkiej Brytanii
WhisperToMe; siedziba BP w Wielkiej Brytanii
Brytyjski koncern BP weźmie udział w budowie gazociągu TANAP, którym ma być transportowany gaz z Azerbejdżanu przez Turcję do Europy. Projekt, który jest elementem wspieranej przez Unię Europejską koncepcji Południowego Korytarza Gazowego, zostanie ukończony w 2018 r. To poważna konkurencja dla forsowanego przez Gazprom gazociągu South Stream - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

TANAP to projekt będący częścią popieranej przez UE koncepcji tzw. Południowego Korytarza Gazowego. Chodzi o rurociąg, który pozwoli transportować do Europy inny gaz niż rosyjski, mianowicie wydobywany na azerskim polu Szach-Deniz. Biegłby on przez Turcję do krajów UE. W październiku w Ankarze podpisano umowy z tureckimi i chińskimi firmami, które wezmą udział w budowie. Jednym z inwestorów będzie brytyjski koncern BP. Koszt projektu szacowany jest na 11 mld dol.

Początkowa zdolność przesyłowa gazociągu wyniesie 16 mld m3 rocznie, ale w przyszłości będzie on rozbudowany i zapewni dwukrotnie większe dostawy. Rurociągiem TANAP, oprócz gazu azerskiego, mógłby być także tłoczony surowiec z Iranu, który według ekspertów ma największe zasoby gazu na świecie, większe nawet niż Rosja. Dla wielu inwestorów projekt ten jest atrakcyjniejszy od rosyjskiego South Streamu i w przyszłości może stać się głównym źródłem zaopatrzenia Unii Europejskiej w błękitne paliwo.

Doniesienia o TANAP to zła wiadomość dla rosyjskiego Gazpromu. Kreml od dawna forsuje budowę drugiej – po North Stream – nitki gazociągu, która omijałaby Ukrainę. Projekt South Stream jednak wyhamował po tym, jak Bruksela uznała część umów – podpisywanych przez Rosjan z niektórymi krajami UE – za niezgodne z unijnym prawem. Inwestycja stanęła pod znakiem zapytania zwłaszcza po wybuchu konfliktu rosyjsko ukraińskiego.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Marek Michałowski