- Na zebraniu rady pedagogicznej poprzedzającej rozpoczęcie nowego roku szkolnego dowiedzieliśmy się, że władze samorządowe oczekują od nas, aby ograniczyć liczbę uczniów drugorocznych – mówi „Codziennej” jedna z warszawskich nauczycielek. Podkreśla, że informacje te nie miały charakteru oficjalnego. – Nie zostały wypowiedziane wprost, ale dyrekcja jednoznacznie dała nam do zrozumienia, jakie życzenia mają władze samorządowe, które są organem prowadzącym naszą szkołę – dodaje. Nie chce ujawniać swojego nazwiska, bo – jak przyznaje – zależy jej na pracy.
– Gdyby okazało się, że informacje o tym, iż dyrektorzy naciskają na nauczycieli, aby promowali uczniów niezależnie od zdobytego przez nich poziomu wiedzy i umiejętności, są prawdziwe, świadczyłoby to o bardzo słabej jakości nadzoru pedagogicznego – ocenia członek sejmowej komisji edukacji poseł Lech Sprawka (PiS).
Zwraca uwagę, że taka sytuacja jest wynikiem fatalnych zmian wprowadzanych w edukacji przez ekipę rządzącą. Chodzi przede wszystkim o to, że szkoły zostały pozbawione nadzoru pedagogicznego ze strony kuratoriów. Władze samorządowe, które są organami prowadzącymi szkoły, kontrolują same siebie.
Podobnie sytuację ocenia szef nauczycielskiej Solidarności Ryszard Proksa. Podkreśla, że dla dobrego funkcjonowania systemu oświatowego samorząd powinien odpowiadać za sprawy organizacyjno-finansowe, a kuratoria oświaty za stronę merytoryczną.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".