Jurek to pozbawiony piątej klepki chłopak z Torunia. Jego życie koncentruje się wokół pracy, miłości do starego samochodu i umiłowania do aktorek niestroniących od silikonu. Mówi o sobie, że jest samotny jak „ą bez ogonka”. Jego marne życie odmienia się, gdy kupuje nawigację do samochodu. Z pozoru zwyczajne urządzenie okazuje się jego… życiową partnerką. „Satelici cię tu przysłali” – szybko rozszyfrowuje zagadkę niezwykłości GPS.
Pomysł na fabułę nie najgorszy. Są tacy, którym udało się pokazać miłość człowieka do postaci wirtualnej (patrz: „Ona”, reż. Spike Jonze). Reżysera, scenarzystę i producenta Macieja Pisarka to zadanie przerosło. Borys Szyc nie był w stanie „podnieść” produkcji. Żarty nie śmieszą. Prawie półtoragodzinny film nuży. Najśmieszniejszy tekst to: „A ty nie pal tyle”, wypowiedziany przez Jurka do swojego auta. Co gorsza, gdyby ze scenariusza wyciąć sceny… onanizmu, niewiele by zostało. Ot, taka polska szmira, przez pomyłkę nazwana komedią, przez pomyłkę dopuszczona do szerokiej dystrybucji.
Reklama