Poseł Patryk Jaki, rzecznik Solidarnej Polski, komentując zachowanie polskich polityków przychylnych Rosji, oświadczył, że „Putin zorganizował w Polsce pobór czerwonych świń”. Polityk najwyraźniej zapomniał, że w lutym 2014 r. to właśnie poseł SP Andrzej Romanek przebywał w roli „obserwatora” na terytorium Mołdawii, w Gagauzji – obserwując legalizację dołączenia tego regionu do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Z kolei w zeszłym roku poseł Romanek, wbrew krytycznej opinii obserwatorów OBWE, zalegalizował wybór promoskiewskiego prezydenta Azerbejdżanu [CZYTAJ NA TEN TEMAT].
Jak relacjonuje portal wprost.pl, na antenie „Superstacji” poseł Patryk Jaki ostro potępił polskich polityków bagatelizujących działania Putina:
- To są moskiewskie lizusy. Osoby o bardzo niskim potencjale IQ albo jacyś ruscy agenci. Tylko im włożyć czapeczkę z napisem CCCP. Oni kompromitują Polskę i nigdy nie powinni w naszym kraju pełnić żadnych funkcji publicznych – mówił rzecznik Solidarnej Polski. Patryk Jaki sugerował też, że „Putin zorganizował w Polsce pobór czerwonych świń”.
Tymczasem, jak ustalił portal niezalezna.pl, uczestnicy krymskiego „referendum”: Mateusz Piskorski i jego przyjaciel, poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek, byli również w roli „obserwatorów” na terytorium Mołdawii, w Gagauzji. W imieniu promoskiewskiej organizacji "Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych" (ECAG) zalegalizowali oni dołączenie tego regionu do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Na swoim profilu społecznościowym Mateusz Piskorski chwalił się zdjęciem ze spotkania z proputinowskim prezydentem gagauskiej autonomii, Gagauzji Michailem Formuzalem.

- Współpraca z Rosją na szczeblu międzypaństwowym, a także kooperacja między mniejszościami polską i rosyjską w krajach postsowieckich – to priorytety, które we własnym interesie powinny realizowane przez Warszawę, ale i poniekąd przez Moskwę - mówił w Mołdawii poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek.
Co ciekawe, to nie pierwsza taka wyprawa Romanka. W październiku 2013 r. poseł Romanek, razem z działaczem "Samoobrony" (również członkiem ECAG) Konradem Rękasem był obserwatorem prezydenckich wyborów w Azerbejdżanie. W wyjeździe brał udział też inny członek Solidarnej Polski, Tadeusz Woźniak.
Zachodni obserwatorzy z OBWE zwracali uwagę na nieprawidłowości głosowania, w których po raz trzeci wygrał promoskiewski Ilham Alijew. Mimo tych zastrzeżeń, "niezależni obserwatorzy" z Polski, którzy pojechali do Azerbejdżanu z ramienia ECAG - poparli głosowanie.
- Rozmawiając w gronie obserwatorów wyborów prezydenckich w Azerbejdżanie, zgodnie dochodziliśmy do wniosku, że prezydent Alijew wyborów nie fałszował, bo prostu nie musiał - oświadczył na portalu konserwatyzm.pl, członek delegacji Rękas. Zatakował przy tym przedstawicieli OBWE: Ich rewelacje oparte głównie na skargach przedstawicieli opozycji z okresu kampanii wyborczej, nie wydają się przekonujące.
Ostatnią obecność posła Solidarnej Polski Andrzeja Romanka na Krymie rzecznik SP Patryk Jaki tłumaczył... chęcią złożenia w siedzibie władz Krymu „pisemnego protestu w sprawie naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję”, a sam polityk wydał oświadczenie, w którym napisał, że „krymskie referendum to jaskrawy przykład naruszenia przez władze Federacji Rosyjskiej elementarnych norm prawa międzynarodowego”. Jednak do dziś żaden z polityków Solidarnej Polski nawet się nie zająknął o wizytach Romanka w Mołdawii i Azerbejdżanie.