Karetka z ciężko chorą kobietą stała długo na stacji benzynowej w Świebodzicach, zamiast jak najszybciej zawieźć ją do szpitala. Prokuratura w Świdnicy prowadzi śledztwo w sprawie narażenia pacjentki na utratę życia - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
- 23 maja wezwałem karetkę pogotowia do ciężko chorej mamy – opowiada „Codziennej” Ryszard Szłapak ze Świebodzic na Dolnym Śląsku. Pani Stefania była chora na serce, miała udar, była w śpiączce. Pogotowie zawiozło ją do prywatnego szpitala Mikulicz (lecznica ma kontrakt z NFZ).
– Prosiłem, żeby zabrali mamę do Wałbrzycha. W Mikuliczu nie mają nawet kardiologii – mówi mężczyzna.
Niestety nikt go nie słuchał. Kobieta trafiła do Mikulicza. Po kilku godzinach lekarze podjęli decyzję, żeby chorą przewieźć do Wrocławia. Karetka z pacjentką wyruszyła ze szpitala.
Daleko jednak nie dojechała, bo zatrzymała się na stacji benzynowej (za karetką jechał pan Ryszard z bratem).
– Stali tam 24 minuty! Wpierw przed stacją, a potem już na samej stacji. Byłem zaskoczony, początkowo czekałem, myślałem, że zaraz pojadą dalej – dodaje. W końcu zdenerwowany odnalazł obsługę karetki i zrobił awanturę. Wówczas karetka odjechała na sygnale.
Pani Stefania Szłapak zmarła po ponad dwóch tygodniach.
– Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie narażenia kobiety na utratę życia – mówi szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy Marek Rusin. Informuje, że wśród dowodów znajduje się nagranie monitoringu ze stacji benzynowej. Na ok. 10-minutowym filmie widać stojącą na stacji karetkę. Rusin przyznaje, że z niektórych zeznań złożonych w toku postępowania wynika, że karetka mogła stać dłużej w miejscu nieobjętym monitoringiem.
– Tę sprawę wyjaśniamy – zapewnia śledczy.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Poniżej publikujemy stanowisko Szpitala w Świebodzicach:
Szpital Mikulicz zleca transport medyczny firmie zewnętrznej. W związku ze skargą ustną syna pacjentki na postój karetki na stacji paliw, dyrekcja kilka miesięcy temu przeprowadziła postępowanie wyjaśniające.
Wynika z niego, że pacjentka otrzymała właściwą pomoc w Szpitalu Mikulicz. Podjęte decyzje były zasadne, a transport do placówki referencyjnej odbył się w wystarczająco krótkim czasie. Pacjentka cały czas była pod opieką personelu medycznego. Takie wyjaśnienia usłyszała rodzina pacjentki. Obecnie sprawa jest badana przez prokuraturę. Dyrekcja czeka na wyniki tego postępowania
Ewa Pogodzińska
Rzecznik prasowy Szpitala Mikulicz w Świebodzicach
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński