Jestem poruszony tą wiadomością. Chcę ofiarować Bogu jego roztropność i jego dobroć, tak jak on sam ofiarował Bogu swoje cierpienia za polski Kościół. Był moim biskupem. Byłem mu posłuszny - choć trudne to były relacje. Jednak czułem jego ojcowską opiekę i troskę. Wziął mnie w obronę, gdy pojawiły się trudności z moją posługą na cmentarzu - powiedział nam wzruszony ks. Małkowski.
Wspomina, że kardynał Glemp w sprawach ojczyzny był wyważony i odpowiedzialny. Wydaje mi się, że kontynuował linię prymasa Wyszyńskiego, który rozróżniał racje głowy i racje serca. Kiedyś powiedział, że skoro głowa jest wyżej niż serce, to racje serca winny ustąpić wobec racji głowy - mówi ks. Małkowski.
Bolało mnie jego odniesienie do księdza Jerzego Popiełuszki. Jednak potem zmienił zdanie i posunął się do wyznania winy. Przyznał, że niedostatecznie wziął go w obronę, choć jestem też przekonany, że nie mógł. Ks. Jerzy szedł drogą ku męczeństwu i obrona jego życia była możliwa tylko przez wysłanie go zagranice, a prymas Glemp nie mógł mu nakazać wyjazdu do Rzymu. Przychylił się do prośby księdza Jerzego, który chciał zostać w Polsce, bo był wierny tym zadaniom, które postawił przed nim jeszcze prymas Wyszyński. Chciał też pozostać wierny tym ludziom, którzy mu zaufali. Jestem mu wdzięczny, bo postawa prymasa przyczyniła się do beatyfikacji ks. Jerzego.
Cierpienia, które znosił w ciągu swojej posługi pragnę połączyć z ofiarą Jezusa. Pragnę nie tylko modlić się za niego, ale też prosić go o modlitwę i wsparcie - skończył ks. Małkowski.
Reklama