57-letnia pracownica dziekanatu Szkoły Głównej Handlowej w zamian za łapówki załatwiała studentom urlopy dziekańskie, mimo że mieli niezaliczone przedmioty. Urszula W. podkładała dziekanowi do podpisu dokumenty bez daty. Dopisywała ją po otrzymaniu sygnatury.
Śledztwo w tej sprawie trwa już dwa lata i do tej pory nie udało się ustalić ilu studentów skorzystało z pomocy Urszuli W. Szacuje się, że mogło być ich kilkunastu. Dotychczas 3 osoby przyznały się do wręczenia łapówki kobiecie.
Śledczy warszawskiej Prokuratury Okręgowej przedstawili podejrzanej zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za wyłudzanie poświadczających nieprawdę dokumentów o przebiegu studiów, podrabiania dokumentów i poświadczanie nieprawdy w dokumentacji uczelni.
Jak podaje tvp.info
Urszula W. wypisywała druki urlopów dziekańskich bez daty ich rozpoczęcia. Potem, gdy zostały zatwierdzone przez dziekana, dopisywała wsteczne daty, tak aby wykazać, że studenci nie mogą mieć zaległości, bo byli wówczas na urlopie.
Dwoje studentów którzy skorzystali z pomocy "Pani Uli" ukończyło studia. Nie zabrano im dyplomów, bo sprawa wyszła na jaw już po obronie ich prac, a wszystkie egzaminy zdali zgodnie z przepisami.
Kobieta podrobiła również podpis jednego ze studentów i poświadczyła nieprawdę w dokumentacji dotyczącej toku jego studiów. Zainteresowany nie przyznał się jednak do wręczenia kobiecie łapówki.
Urszula W. została skazana na karę 200 stawek dziennych grzywny po 30 zł Dostała także zakaz wykonywania zawodu pracownika administracyjnego. Grozi jej do 3 lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvp.info,niezalezna.pl
#łapówki
#Szkoła Główna Handlowa
bm