Dzisiejszy sondaż CBOS pokazuje, że Polacy niezmiennie ufają partii rządzącej. Prawo i Sprawiedliwość otrzymało 46 procent głosów respondentów. Totalna opozycja nie ma już takich powodów do radości, szczególnie Nowoczesna, która w wyborach mogłaby liczyć zaledwie na 4 proc. poparcia. - Prezes Kaczyński rozumie, jaki jest powód wygranej z 2015 roku, to że słucha wyborców, że oferuje programy społeczne, że państwo jest oszczędne, ale i godne i rozumie przeciętnego wyborcę oraz jego oczekiwania - powiedział portalowi niezalezna.pl politolog, prof. Norbert Maliszewski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Gdyby wybory parlamentarne odbywały się na początku kwietnia, na PiS zagłosowałoby 46 proc. deklarujących udział w głosowaniu (wzrost o 2 proc.), PO uzyskałaby 16 proc. poparcia, do Sejmu weszłyby też SLD (6 proc.) oraz Kukiz'15 (5 proc.). Nowoczesna osiągnęłaby dramatyczny wynik – 4 proc. A jeszcze dziś rano Fakt24.pl w sondażu wieścił, że Zjednoczona Opozycja wygra z PiS przewagą 32 do 29 proc... - informowaliśmy wcześniej na łamach naszego portalu.
Profesor Norbert Maliszewski powiedział nam, że poparcie dla PiS rośnie prawdopodobnie za sprawą decyzji o oddaniu nagród przez ministrów.
- Sondaż CBOS sugeruje, że decyzja prezesa Jarosława Kaczyńskiego o tym, żeby zareagować ostro i zwrócić nagrody powoduje, że PiS wraca do wcześniejszych, mocnych notowań. Wydaje się, że była to dobra decyzja
- zauważa prof. Maliszewski.
- Prezes Kaczyński rozumie, jaki jest powód wygranej z 2015 r., to że (PiS - red.) słucha wyborców, że oferuje programy społeczne, że państwo jest oszczędne, ale i godne i rozumie przeciętnego wyborcę i jego oczekiwania
- dodał nasz rozmówca.
Zdaniem politologa opozycja, a w szczególności Nowoczesna, ma problem.
- Ma niskie notowania z tego względu, że popada w taką pułapkę głosowania strategicznego. Jest bliska progu wyborczego, ale wyborcy z podobnego elektoratu PO wolą głosować na ugrupowanie, które jest większe, niż tracić głos na Nowoczesną
- ocenił prof. Norbert Maliszewski.