Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Za Tuska wysyp umorzeń dla "swoich". Grzegorz Wszołek o doktrynie Neumanna w praktyce

29-letni asesor sądowy Arkadiusz Domasat zamknął polski wątek sprawy korupcyjnej Sławomira Nowaka, przy współudziale prokuratury, nie dopuszczając do procesu, a tym samym przesłuchań i pełnej analizy materiału dowodowego. Nie jest to jedyne bulwersujące zamknięcie sprawy w ostatnich miesiącach. Nie po to obecna władza siłowo i pozaustawowo przejmowała prokuraturę, a teraz modeluje sądy według koncepcji ministra Waldemara Żurka, żeby komukolwiek z polityków czy osób bliskich KO włos spadł z głowy. „Jeśli będziesz w Platformie, będę cię, k..., bronił jak niepodległości” – mówił przed laty na taśmach Sławomir Neumann, inny polityk PO.

Umorzenie polskiego wątku afery ze Sławomirem Nowakiem nie jest jedyną szokującą decyzją wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Szerokim echem odbiła się decyzja śledczych o umorzeniu śledztwa wokół Romana Giertycha. Prokuratura za czasów PiS zarzucała mu wyprowadzenie ponad 90 mln złotych ze spółki deweloperskiej Polnord w porozumieniu z biznesmenem Ryszardem Krauze. Co ciekawe, choć po zmianie władzy śledczy oszczędzili posła KO, to w tej sprawie łącznie 12 osób usłyszało zarzuty, w tym współpracownik mecenasa, Sebastian J. ps. Foka. „Materiał dowodowy zebrany w sprawie nie dał podstaw do twierdzenia, że działania prawne podejmowane przez Romana G. miały charakter pozorny. Mając na uwadze powyższe, postępowanie przeciwko Romanowi G. umorzono na podstawie art. 322 § 1 k.p.k. – wobec stwierdzenia, że podejrzany nie popełnił zarzucanego mu przestępstwa” – ogłosiła prokuratura w styczniu 2025 roku. To właśnie z powodu śledztwa i przeszukania CBA w 2020 roku Roman Giertych zemdlał, a później wyjechał z kraju, byle tylko nie usłyszeć zarzutów. Z Włoch wrócił dopiero, gdy został wybrany na posła i dysponował immunitetem.

Grodzki zasłaniał się immunitetem 

Nie mniej kompromitujący dla prokuratury jest casus Tomasza Grodzkiego. Śledczy przesłuchali ponad 200 świadków, z których co najmniej 73 obciążyło ówczesnego marszałka Senatu. Prokuratura chciała mu postawić zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych od pacjentów i ich rodzin w zamian za przyspieszenie operacji i zabiegów. Skrócenie kolejek obejmowało – według materiału dowodowego – wpłaty na Fundację Pomocy Transplantologii. Według Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, Grodzki miał przyjmować łapówki w latach 2006–2012, gdy był dyrektorem miejscowego szpitala. Grodzki schował się za immunitetem, więc był nietykalny. Po powrocie Donalda Tuska do władzy i przejęciu prokuratury przez ludzi ministra Adama Bodnara, śledztwo wokół senatora umorzono pod koniec czerwca 2025 roku z powodu „braku znamion czynu zabronionego”.

Nikt nie poniósł kary za Smoleńsk

O wielkim szczęściu może mówić Tomasz Arabski. To były szef KPRM za czasów pierwszych rządów Donalda Tuska, skazany w 2019 roku w pierwszej instancji za niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Sąd Okręgowy w Warszawie wymierzył mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Oprócz niego skazana nieprawomocnie została urzędniczka KPRM Monika B. (6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok). Proces toczył się na podstawie oskarżenia rodzin bliskich, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, bo prokuratura umorzyła śledztwa dotyczące organizacji lotów premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia 2010 roku do Katynia. Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził wyrok dla Arabskiego i B. I tu zaczęły się dziać dosłownie cuda. Obrona wskazywała na „niewłaściwą” obsadę w apelacji – co dobitnie pokazuje, po co tak naprawdę politykom koalicji rządzącej jest zamieszanie z podważaniem statusu sędziów awansowanych po 2017 roku na mocy znowelizowanej ustawy o KRS. Sąd Najwyższy uchylił prawomocny wyrok ciążący na Arabskim, przychylając się do interpretacji, która niszczy wymiar sprawiedliwości od środka. W grudniu 2024 roku były współpracownik Tuska został uniewinniony. Za katastrofę smoleńską, największą tragedię lotniczą powojennej Polski, nie odpowie nikt choćby symbolicznie. 

Krawiec może wrócić do Orlenu

Do grona szczęśliwców z powodu zmiany władzy i przejęcia prokuratury w 2024 roku należy Jacek Krawiec. Były szef Orlenu usłyszał zarzuty w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi w związku z organizacją wydarzeń marketingowych z lat 2011–2015, w tym wyjazdów do Moskwy i Czarnogóry.

Dotyczyły one łapownictwa i działania na szkodę spółki. „Ówczesnemu prezesowi zarządu spółki przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa polegającego na narażeniu firmy, poprzez brak nadzoru nad obszarem zarządzanym przez dyrektora wykonawczego ds. marketingu, na bezpośrednie niebezpieczeństwo szkody majątkowej w wielkich rozmiarach oraz tzw. łapownictwa menedżerskiego” – komunikowała prokuratura. Pod rządami uśmiechniętej koalicji, pomimo zebrania obszernego materiału dowodowego, śledczy uznali, że nie ma podstaw do wysłania aktu oskarżenia do sądu.

Sprawę Krawcowi umorzono.

Kontakty z Rosją nie są podstawą do zarzutów?

Nie inaczej było w przypadku szefostwa SKW, które współpracowało z Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB). Cała Polska widziała na kadrach z serialu „Reset” zakrapianą imprezę w Kadynach z października 2012 roku. Niecały rok później SKW zawarła umowę o współpracy z Rosjanami, za co zarzuty usłyszeli gen. Piotr Pytel, wówczas dyrektor Zarządu Operacyjnego SKW, Janusz Nosek (dyrektor SKW w latach 2008–2013), i pułkownik Krzysztof Dusza, obecnie wiceszef SKW. Prokuratura postawiła im zarzuty za współpracę z Moskwą, najpierw – formalnie – bez wiedzy premiera Donalda Tuska, co ten wprost przyznał na przesłuchaniu w 2017 roku. Dusza i Pytel mieli spotykać się z rezydentem rosyjskiego wywiadu we wsi Ułowo przy granicy z obwodem kaliningradzkim. Całej trójce za przekroczenie uprawnień groziło do 3 lat pozbawienia wolności. Z jednej strony premier i kolejni ministrowie szastają na prawo i lewo oskarżeniami pod adresem prawicy o sprzyjanie interesom Kremla, a z drugiej nie tylko podległa prokuratorowi generalnemu instytucja umorzyła śledztwo, lecz także Dusza wrócił do służb specjalnych. Znamienne, że nie znaleziono tam miejsca dla Pytla, który w TVP w likwidacji ostatnio recenzował rzekomą prorosyjskość Donalda Trumpa. W kontekście tego człowieka wątpliwości co do kontaktów z Rosją pojawiły się jeszcze w latach 90., gdy pracował na rzecz UOP. 

Wspaniałomyślny współpracownik Trzaskowskiego i zaangażowana prokurator

„Michał Domaradzki postępował zgodnie ze swoimi kompetencjami, jego działania podejmowane były w interesie publicznym i nie zawierają znamion czynu zabronionego. (…) Z akt sprawy wyłania się obraz podejrzanego jako oddanego sprawie ideowca”

– to z kolei fragment uzasadnienia do umorzenia śledztwa w sprawie wycieku informacji z postępowania prowadzonego przez prokuraturę z lipca 2020 roku. Dotyczyło ono wypadków komunikacyjnych w Warszawie z udziałem kierowców pod wpływem narkotyków. Sytuacja mogła poważnie zaszkodzić Rafałowi Trzaskowskiemu w kampanii prezydenckiej, więc – zdaniem prokuratury – do akcji wkroczyła Ewa Wrzosek, która skontaktowała się z Małgorzatą M., wówczas zastępcą prokuratora rejonowego Warszawa-Żoliborz, z prośbą o dane z gatunku „top secret”. Media cytowały SMS-y wysyłane przez Domaradzkiego – w 2020 roku szefa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Warszawie – do Ewy Wrzosek, a także Ewy Wrzosek do Małgorzaty M. Wrzosek, dziś protegowana w gabinecie ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, tłumaczyła się, że to Pegasus sfałszował wysłane wiadomości. Polska wersja urządzenia nie miała jednak takich możliwości. Śledztwo oczywiście umorzono kilka miesięcy temu, a Domaradzki odnalazł się na stanowisku dyrektora pionu bezpieczeństwa w jednej ze spółek skarbu państwa. W międzyczasie był przymierzany na funkcję komendanta głównego Policji. 

Do tego grona dodajmy umorzenie śledztwa w marcu 2025 roku w sprawie Małgorzaty Gersdorf, byłej I Prezes Sądu Najwyższego, i jej męża, też sędziego w stanie spoczynku, Bohdana Zdziennickiego, w sprawie śmiertelnego w skutkach wypadku z motocyklistą na S8, a także wygraną Włodzimierza Cimoszewicza w sądzie po potrąceniu rowerzystki. Aż cisną się na usta słowa Sławomira Neumanna (on również niedawno został uniewinniony za zamówienia i kontrakty w mazowieckim NFZ) z taśm: „Sądy dzisiaj – ja ci gwarantuję – nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Żadnej. Przez rok nie zrobią, k…, nic. Będą prowadzić sprawy i ch…” – opowiadał kilka lat temu lokalnemu działaczowi PO z Tczewa. „Pamiętaj: jedna zasada jest dla mnie święta, k... Naucz się tego, jak będziesz o czymkolwiek rozmawiał. Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k…, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem”. Nic dodać, nic ująć. 

Źródło: Gazeta Polska