Pani Poseł, kandyduje Pani na prezydenta Łodzi, trwa kampania wyborcza, łodzianie czekają na nowe wizje miasta, ale nie widać zbytnio prezydent Hanny Zdanowskiej, która między innymi nie stawia się na debatach, a jej urzędnicy konsekwentnie ignorują pytania od części mediów. Gdzie jest prezydent Zdanowska?
Prezydent Zdanowska uosabia arogancję władzy. Niedopuszczalne jest rządzenie miastem, kiedy urząd praktycznie jest zamknięty na mieszkańców. Przez 14 lat obserwowaliśmy różne ustawki, spacery rzekomo z mieszkańcami, którzy okazywali się urzędnikami, pozorne konsultacje społeczne. Coraz więcej dużych grup mieszkańców protestuje przeciwko decyzjom władz miasta. Uważam, że udział w debacie powinien być obowiązkiem każdego kandydata. Jako poseł zastanawiam się, czy nie należałoby wprowadzić przepisów, które to uregulują. Kandydat, który jest swego rodzaju niemową bądź tchórzem, nie powinien rządzić miastem, szczególnie w trudnych czasach. Sądzę, że prezydent Zdanowska boi się prawdziwej debaty, ponieważ ma niewiele pomysłów na miasto, jest wypalona, zmęczona, należałoby jej dać odpocząć. Nie można wciąż zasłaniać się swoimi współpracownikami. Brak udziału w debacie to lekceważenie łodzian i kontrkandydatów, wywyższanie się, cwaniactwo. Niestety majątek miasta jest wykorzystywany do celów kampanijnych, billboardy stoją na miejskich gruntach, zaangażowano spółki miejskie. To trochę tak, jakby w czasie wyścigu wypuścić pierwszego zawodnika, popychać go na trasie i skrócić mu dystans, a później mówić, że zwycięstwo było oczywiste. Oczywiście, bo to nieuczciwa gra, oszustwo. Dlatego na pięknej poduszce przekazałam czerwoną rękawiczkę dla prezydent Zdanowskiej z listem przewodnim i wyzwaniem na pojedynek o miasto, pojedynek werbalny, czyli dyskusję merytoryczną o Łodzi i potrzebach mieszkańców. Dyskusja jest podstawą demokracji. Nie można chować się za plecami urzędników, a serwując mieszkańcom puste gadżety i bełkot propagandowy.
Prezydent Zdanowską widać raczej w sytuacjach, które są wykreowane, mają służyć głównie wizerunkowi władz. Włodarze lubią pokazywać się tam, gdzie jest kolorowo i przyjemnie. Rzadko widzimy ich tam, gdzie pojawiają się realne problemy. Skąd ta postawa?
Pani prezydent brakuje odwagi do konfrontacji z ludzkimi problemami. To trudne sprawy. Zdanowska może pozwolić sobie na ignorowanie spraw mieszkańców, ponieważ w tym czasie pracuje armia ludzi opłacanych z publicznych pieniędzy, która zajmuje się głównie wytwarzaniem wirtualnej rzeczywistości, tworzeniem wizerunku miasta sukcesu, gdy tak naprawdę Łódź jest bardzo zaniedbana. Jeżeli spojrzymy na środki przeznaczone na inwestycje i porównamy je z efektami, to wyłania się dramatyczny obraz. W Łodzi mieszka się bardzo niewygodnie. Mieszkańcy opuszczają miasto. W czasie prezydentury Hanny Zdanowskiej z Łodzi wyemigrowało prawie 200 tysięcy osób. To tak, jakby ubyła cała dzielnica. Wygląda na to, że prezydent nie rozumie Łodzi. Z jednej strony widać próby kreowania miasta na ośrodek akademicki, a jednocześnie nie ma skutecznego planu na zatrzymanie absolwentów w Łodzi. Spadliśmy na czwarte miejsce w Polsce pod względem liczby mieszkańców. Mamy do czynienia z nieprawdopodobnym chaosem w zarządzaniu. Prezydent Zdanowska kieruje się bardziej sympatiami politycznymi, niekoniecznie fachowością. Ona sama nie panuje nad niczym. Można odnieść wrażenie, że kto pierwszy wstaje, ten rządzi. Łódź się cofa. Co więcej, jedna czwarta zasobów mieszkań komunalnych nie ma bezpośredniego dostępu do toalety. To hańba. Usługi komunalne są na fatalnym poziomie, miasto jest zaśmiecone. Odpady są wywożone aż na Pomorze, tak to zorganizowano, a my płacimy za to duże pieniądze. Tabor tramwajowy można nazwać złomowiskiem Europy. Naszym miastem w praktyce rządzą patodeweloperzy. W czasie prezydentury Hanny Zdanowskiej wybudowano niewiele mieszkań komunalnych. W ostatnich latach dzięki Prawu i Sprawiedliwości został wprowadzony program
Społeczna Inicjatywa Mieszkaniowa (SIM), który jest realizowany w wielu miastach. Ten program pozwoliłby wybudować w Łodzi około 2500 mieszkań bez prawie żadnych kosztów miasta. Nie doszło do tego., bo w mojej opinii władze Łodzi bardziej dbają o interesy deweloperów niż miasta. Powstanie tanich mieszkań komunalnych zapewne w jakimś stopniu zachwiałoby rynkiem deweloperskim, a ta perspektywa nie wszystkim się podoba. Jeżeli prezydent Zdanowskiej zależałoby na łodzianach, to powinna już odejść.
W działaniach władz Łodzi widać również sporo ideologii. W efekcie zyskują określone środowiska polityczne, które mogą dodatkowo promować swoje poglądy. Jak Pani ocenia taki sposób rządzenia?
Ludzie otrzymują swego rodzaju gadżety. Na symbol Łodzi jest lansowany jednorożec. To absurd. Ważna jest prawdziwa tożsamość miasta. To między innymi miasto filmu, miasto mody, przedsiębiorczości. Prawdziwa tożsamość Łodzi gdzieś przepadła. Można nawet odnieść wrażenie, że prezydent walczy z tą tożsamością. Herb nie jest eksponowany. Młodsze pokolenie coraz mniej kojarzy herb miasta. Oprócz gadżetów łodzianom serwuje się propagandę na niskim poziomie, ale bardzo kosztowną. Promowanie wulgarnych haseł, zwierzęcych penisów, rozwodników w walentynki. To prymitywne pomysły, ale niestety władze Łodzi nie mają lepszych. To ich maksymalny poziom.
Jakie ma Pani priorytety względem ewentualnej prezydentury? Co chciałaby Pani zmienić w Łodzi?
Zawsze działam dla ludzi i przede wszystkim chcę być prezydentem łodzian. Jeżeli uda mi się wygrać, będę musiała zacząć od solidnej inwentaryzacji majątku miasta. Trzeba skutecznie wyburzyć rozpadające się kamienice. Obecnie masa budynków zagraża ludziom. Należy zadbać o bezpieczeństwo, musimy mieć też plan ewakuacji mieszkańców w obliczu zagrożeń. Jako społecznik pytałam prezydent Zdanowską o drogi ewakuacyjne z Łodzi. Pani prezydent odpowiedziała, że nie ma obowiązku się tym zajmować. Strach się bać. To pokazuje, że włodarze nie czują się odpowiedzialni za los mieszkańców. Mamy sporo do zrobienia na drogach, potrzebna jest weryfikacja ustawienia sygnalizacji świetlnej i znaków drogowych Należy uruchomić budownictwo komunalne. Deweloperzy tak, ale nie dla patodeweloperów. Nie może być tak, że ich interes jest ważniejszy od interesu mieszkańców. Łodzianie mają prawo decydować. A ja stoję murem za łodzianami.