Są w Polsce samorządy, w których burmistrzowie czy wójtowie wygrywali jednym głosem. Każdy głos ma znaczenie i nie można poddawać się opowieściom o wszechmocy Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Jeżeli są osoby niezadowolone ze swojego otoczenia, ze stanu miasta i chcą zmiany, powinny pójść i zagłosować, bo to nic nikogo nie kosztuje, a może zaważyć na całym wyniku wyborów. Jest to niezwykle ważne i bardzo do tego zachęcam – mówi w wywiadzie dla Niezalezna.pl kandydat Prawa i Sprawiedliwości na urząd prezydenta Warszawy Tobiasz Bocheński.
Przemysław Obłuski: Dzisiaj mamy ostatni dzień kampanii wyborczej, nie licząc oczywiście ewentualnej dogrywki. Odbył pan dziesiątki, jak nie setki spotkań z mieszkańcami stolicy. Czy odniósł pan wrażenie, że oczekują oni faktycznie jakichś zmian w zarządzaniu miastem? A jeśli tak, to czy jest pan w stanie spełnić te oczekiwania?
Tobiasz Bocheński: Z moich rozmów z mieszkańcami wynika, że bardzo duża grupa warszawiaków oczekuje zmian. Są niezadowoleni z tempa w jakim Warszawa się rozwija, bo zawdzięczamy je sprawności i kreatywności mieszkańców Warszawy, a nie dynamicznej i strategicznej wizji prezydenta miasta. Pojawiały się cały czas te same problemy: komunikacja, polityka odpadowa, problemy mieszkaniowe, ochrona zdrowia, edukacja. I dlatego zaprezentowaliśmy program, który dotyczy wszystkich tych sfer. Jako jedyna drużyna w tych wyborach przedstawiliśmy program, który jest spójny i który obejmuje wszystkie zakresy działalności samorządu, czego nie można powiedzieć o innych moich konkurentach, którzy tego nie uczynili.
Jak większość kandydatów zapowiada pan zmiany na lepsze. Gdyby pan miał syntetycznie podsumować, które kwestie obecnie w Warszawie wymagają najpilniejszych zmian, to co by pan wymienił?
Największym priorytetem jest niewątpliwie polityka transportowa i komunikacyjna miasta, czyli problem korków, problem komunikacji zbiorowej, którą trzeba rozwijać i rozbudowywać. To jest Strefa Czystego Transportu, problem związany ze zbyt powolnym projektowaniem metra. To są tematy pierwszorzędne, ale takich spraw priorytetowych jest o wiele więcej. Na przykład polityka mieszkaniowa i związana z nią zbyt mała podaż mieszkań w Warszawie, problem demokracji bezpośredniej, czyli fakt, że ustrój Warszawy jest skonstruowany w taki sposób, że nie uwzględnia głosu dzielnic. Rozwijają się one nierównomiernie i wszystko jest scentralizowane pod prezydentem.
To wszystko są nieustająco powracające tematy. Co również bardzo istotne, mieszkańcy się uskarżają na ogólny nieporządek, wszechobecne napisy na murach wyremontowanych kamienic, które szpecą miasto, co tworzy wrażenie, że nie ma gospodarza, który się tym wszystkimi sprawami zajmuje.
Zadeklarował pan bezpłatną komunikację dla osób płacących w Warszawie podatki. To brzmi zachęcająco i jest wyjściem naprzeciw tym wszystkim postulatom ekologicznym. Czy ma pan konkretny plan, czy pan to policzył?
Tak. Jeżeli chodzi o tę propozycję opieramy się na twardych danych i wyliczeniach. Transport kosztuje nas każdego roku ok. 4,2 mld zł, zaś zyski z biletów, to niespełna 1,2 mld zł. Zatem już w tym momencie dokładamy 3 mld zł, więc wprowadzenie bezpłatnej komunikacji dla osób płacących podatki w Warszawie, to koszt 1,2 mld zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że podatników podatku PIT w Warszawie jest ok. miliona czterystu tysięcy i weźmiemy pod uwagę wszystkie dane dotyczące logowań na terenie miasta telefonów komórkowych, jak i liczbę osób, które tutaj de facto mieszkają, to widać, że istnieje bardzo duża grupa warszawiaków, którzy nie są tutaj zameldowani i nie płacą tutaj podatków. Uważamy, że bezpłatna komunikacja da osób płacących podatki w Warszawie, jest największą zachętą, dla tego, żeby oni się tutaj zameldowali i zaczęli tu odprowadzać podatki.
Strefa Czystego Transportu, to dla wielu warszawiaków bardzo kontrowersyjny pomysł. Czy zamierza pan go kontynuować w przyszłości, a jeśli tak, to w jakiej formie?
Strefa Czystego Transportu, którą nazywamy strefą wykluczenia komunikacyjnego w obecnej formule jest bardzo złym rozwiązaniem, które musimy koniecznie odrzucić. I ja zapowiadam głęboką reformę tej strefy. Ona nie może obejmować jednej trzeciej Warszawy, nie może być tak radykalnie wykluczająca dla kierowców. Pojawia się tutaj zasadnicze pytanie dotyczące stanowiska Komisji Europejskiej ws. funduszy dla Warszawy: czy Unia uzależnia dofinansowania z KPO i z funduszy strukturalnych dla Warszawy od przyjęcia tej strefy czy nie? Bo jeżeli uzależnia, to należy tę strefę wprowadzić na bardzo małym obszarze ścisłego centrum miasta z bardzo powolnym harmonogramem jej ewentualnego rozszerzania, jak i restrykcji, które dotyczą samochodów, które mają na teren Warszawy wjeżdżać. Prezydent zasłania się strefą, twierdząc, że to walka o czyste powietrze i ekologię, ale to nieprawda, dlatego, że za większość zanieczyszczeń odpowiadają stare piece, które nie zostały w Warszawie wymienione i tym powinniśmy się dzisiaj zająć.
Tu pojawia się jeszcze jeden wątek, dotyczący osób niepełnosprawnych, dla których poruszanie się po mieście komunikacją publiczną jest bardzo kłopotliwe.
To prawda. Bardzo dużo osób niepełnosprawnych posiada samochody starsze, które zostały dostosowane do ich potrzeb i nie mają możliwości ich łatwej wymiany, zaś uchwała Rady Miasta nie przewidziała żadnych preferencji w tym zakresie, w odróżnieniu do osób starszych. Jest to z jednej strony, tak jak mówiłem, w sensie ogólnym bardzo złe rozwiązanie, a jednocześnie jest pozbawione w obecnym kształcie prawnym jakiejkolwiek wrażliwości społecznej. Nie mówiąc już o tym, że kwestie związane z osobami niepełnosprawnymi są na absolutnym uboczu dzisiejszego funkcjonowania magistratu.
Mówił pan o kwestiach ideologicznych, związanych z prezydenturą Rafała Trzaskowskiego, przywołując problem związany ze zwężaniem ulic. Ja bym do tego dodał np. afirmowanie różnych inicjatyw genderowych. Czy zamierza pan forsować jakieś swoje ambicje o charakterze światopoglądowym?
Ja uważam, że najważniejszy w polityce samorządowej jest zdrowy rozsądek i 90 procent pracy prezydenta. To jest bycie gospodarzem, przeprowadzanie remontów, zarządzanie miastem, bycie odpowiedzialnym menadżerem.
Z mojego światopoglądu niewątpliwie wypływają punkty programowe takie, jak np. tożsamość Warszawy, polityka historyczna, pewna odpowiedzialność miasta w tym zakresie, która musi być prowadzona w sposób mądry i muszą być rozwijane instytucje kultury czy instytucje takie, jak Muzeum Historii Warszawy, które powinny propagować wiedzę, historię, to skąd przyszliśmy, co robili nasi przodkowie i jaki testament nam pozostawili.
Jednocześnie w kwestiach różnych dotacji, które są udzielane przez prezydenta, np. dla NGO-sów, które są bardzo lewicowe, jak organizacja, której członkowie zniszczyli pomnik Syrenki, oblewając go farbą czy zakłócili koncert w filharmonii, to sfera, która wymaga koniecznej korekty. Ja jestem zwolennikiem oddania tej decyzji warszawiakom w budżecie obywatelskim, aby każdy mógł decydować, gdzie środki miejskie mają trafić. Dzięki temu zarówno osoby o wrażliwości konserwatywnej, jak i o wrażliwości lewicowej mogą odnaleźć sobie swoje stowarzyszenia, fundacje, które ich zdaniem powinny dostawać pieniądze. Ale nie powinna być to rola prezydenta, bo on powinien stać przede wszystkim na uboczu tych spraw, zajmując się tym, co do niego należy, A z taką sytuacją obecnie nie mamy do czynienia.
Śledztwo ws. warszawskiej afery śmieciowej wykazało m.in. brak właściwego nadzoru prezydenta nad pracą urzędników. Czy planuje pan jakąś rewolucję organizacyjną w ratuszu?
Uważam, że nasz ratusz jest skonstruowany w sensie organizacyjnym czy korporacyjnym w fatalny sposób. Mamy do czynienia z mnóstwem biur, wydziałów, samodzielnych stanowisk, mamy pełnomocników do spraw Wisły, do spraw rowerów, do spraw remontów w pasie drogowym. Ich zadania się dublują i pokrywają; to jest bardzo zła struktura organizacyjna, która nie może pracować wydolnie. Z drugiej strony jest bardzo dużo dobrych urzędników, którzy by chcieli oddawać serce w ciężkiej, merytorycznej pracy, ale są oni ograniczani przez wprost nominatów politycznych, którzy zostali pozatrudniani w przytulisku Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. I trzeba z tym skończyć. Ja nie jestem zwolennikiem wyrzucania urzędników na bruk, ale trzeba tę strukturę głęboko zreformować, żeby była sprawna i to jest jeden z priorytetów, który sobie wyznaczam, bo inaczej nigdy nie będziemy w stanie realizować ambitnych projektów w Warszawie.
W pana kampanii pojawia się pani Barbara Socha, była wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Czy są plany, aby powierzyć jej kompetencje związane z polityką społeczną ratusza?
Tak, zdecydowanie tak. W moim planie jest to pierwsza wiceprezydent Warszawy, która będzie odpowiadała za sprawy społeczne, jak i za realizację programu dla kobiet. Jest to warszawianka, menadżerka, osoba bardzo doświadczona i posiadająca doskonałe rozeznanie w tych sprawach i jej zadaniem będzie pilnowanie realizacji wszystkich programów społecznych, ta, aby one naprawdę działały (nie tak jak obecnie), a z drugiej strony, aby dopilnowała realizacji bardzo ambitnego programu dla kobiet, który jest programem nie ideologicznym, a takim, który dotyczy rozwoju zawodowego, spełniania się w macierzyństwie czy też programów zdrowotnych adresowanych specjalnie dla kobiet.
W jednym z wywiadów radiowych mówił pan o powrocie do polityki z czasów prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotyczącej możliwości wykupu mieszkań z bonifikatą. Ten pomysł wydawał się sensowny, bo sprzedając lokale miasto pozbywało się kłopotów związanych z administrowaniem, a jednocześnie zyskiwali mieszkańcy stolicy.
Zgadza się, to jest jeden z najważniejszych postulatów programowych, jakie przedstawiliśmy, czyli powrót do programu wykupu mieszkań komunalnych z bonifikatą.
Dlatego o wiele lepszym rozwiązaniem jest stworzenie wspólnot mieszkańców, którzy posiadając własność będą zarządzać mieniem w sposób o wiele lepszy. Szczególnie, że pozostają tymi najemcami naprawdę przez dziesiątki lat. I do takich osób był kierowany ten program i jest bardzo ważne, żeby on wreszcie wrócił do Warszawy, bo inaczej będziemy mieli bardzo duże problemy w zarządzaniu mieniem komunalnym
Czy ma pan jakiś pomysł na to, żeby istniejące już obiekty sportowe, np. baseny, które funkcjonują komercyjnie były bardziej dostępne? Mam tu na myśli ceny.
To jest bardzo istotna część naszej agendy, bo sport to nie tylko zdrowie i propagowanie zdrowego trybu życia, ale również uczenie zasad Fair Play i pewnych postaw życiowych, zatem mamy szeroki pakiet dotyczący tego zagadnienia. Po pierwsze remonty całej infrastruktury, bo nie zawsze jest ona w dobrym stanie, budowanie większej liczby boisk i infrastruktury sportowej na terenie osiedli, nie tylko dzielnic. Udostępnianie tych, które istnieją, albo również są obiektami szkolnymi w sposób bezpłatny po godzinach funkcjonowania po to, żeby każdy kto chce, amatorsko uprawiać sport (czy też młodzież dla zabawy) mógł to robić. Potrzebujemy dużego obiektu sportowego, nie tylko wyremontowania Skry, która zaspokoi tylko część potrzeb sportowych.
Proponujemy bon sportowy, który będzie przysługiwał młodzieży, uczniom warszawskich szkół do 18-tego roku życia po to, aby pieniądze z tego bonu mogli wykorzystać w wybranych przez siebie klubach sportowych czy miejscach, gdzie się sport uprawia. Żeby mogli pójść na ściankę wspinaczkową, albo pójść na szermierkę, na karate, na siłownię. Po to, żeby zachęcać ich do eksplorowania nowych dyscyplin sportu. Jest to dla nas niezwykle ważne i będzie na to położony bardzo duży akcent, tak samo, jak na lekcje dietetyki i zdrowego żywienia w szkołach.
Chciałem zapytać o wyzwania związane z wdrażaniem założeń Zielonego Ładu. Macie wprawdzie program termomodernizacji bloków z wielkiej płyty, ale co, jeśli okaże się, że w całym mieście będzie trzeba wymieniać okna na trzyszybowe? Do tego ceny energii. Koszty utrzymania budynków mogą wystrzelić w kosmos. Czy widzi pan jakieś rozwiązanie tego problemu?
W pierwszej kolejności musimy poczekać na ostateczny kształt tego złego rozwiązania, dlatego, że słyszymy głosy, zarówno rządu, jak i Komisji Europejskiej, że poszczególne rozwiązania będą renegocjowane. W tym kształcie, o jakim mówimy dzisiaj byłyby fatalnie obciążające dla polskiej gospodarki, dla polskich gospodarstw domowych, jak i dla samorządów. I nie wyobrażam sobie wdrażania Zielonego ładu w takim kształcie, jak jest on dzisiaj zapisany, bo byłby to gigantyczny koszt dla nas wszystkich.
Rafał Trzaskowski powiedział dziś w Radiu ZET, że zamiast budować Centralny Port Komunikacyjny powinniśmy konkurować z Niemcami „Okęciem i rozbudowanym Modlinem”. Jak pan się odniesie to tej diagnozy obecnego prezydenta Warszawy?
Ta wypowiedź prezydenta Trzaskowskiego jest absurdalna, głupia i oderwana od rzeczywistości. Jedyną ścieżką rozwoju Polskich Linii Lotniczych, rozwoju Polski, spięcia komunikacyjnego kraju jest Centralny Port Komunikacyjny, nie jakiekolwiek dalsze rozbudowywanie lotniska Chopina czy Modlina. To jest mikromania i to, co on opowiada, to są bzdury. Ja się kategorycznie opowiadam za CPK, bo to jest program przyszłościowy, który będzie dźwignią zamachową rozwoju województwa mazowieckiego i całego kraju.
Wejdzie pan do drugiej tury wyborów?
Ja uważam, że druga tura jest w zasięgu naszego wzroku i nie należy patrzeć na sondaże, które są obecnie publikowane, bo one stanowią element wojny psychologicznej, żeby zniechęcić prawicowych wyborców do głosowania. W szczególności na Prawo i Sprawiedliwość. Uważam, że każdy głos oddany na drużynę Prawa i Sprawiedliwości, na mnie, jest głosem, który przyczyni się do drugiej tury wyborów i do prawdziwej walki z Rafałem Trzaskowskim 21 kwietnia.
Mam wrażenie, że po latach politycznej stagnacji w Warszawie wielu wyborców trochę zobojętniało. Są często zdegustowani albo po prostu nie wierzą w możliwość realnych zmian. Jak chce pan ich przekonać?
Są w Polsce samorządy, w których burmistrzowie czy wójtowie wygrywali jednym głosem. Każdy głos ma znaczenie i nie można poddawać się opowieściom o wszechmocy Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Jeżeli są osoby niezadowolone ze swojego otoczenia, ze stanu miasta i chcą zmiany, powinny pójść i zagłosować, bo to nic nikogo nie kosztuje, a może zaważyć na całym wyniku wyborów. Jest to niezwykle ważne i bardzo do tego zachęcam.