Były ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski skrytykował Manfreda Webera za jego skandaliczną wypowiedź dotyczącą Prawa i Sprawiedliwości. - Jestem zdegustowany treścią i tonem jakim to wypowiada. Weber dał się już poznać ze swoich sympatii i antypatii politycznych - powiedział prof. Przyłębski, który był gościem w programie Katarzyny Gójskiej "W Punkt" w Telewizji Republika.
Manfred Weber, szef grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w europarlamencie, w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ZDF mówił o "zwalczaniu" PiS-u i stwierdził, że "każda partia musi zaakceptować państwo prawa; to jest zapora przeciw przedstawicielom PiS-u w Polsce, którzy systematycznie atakują państwo prawa i wolne media". Powiedział także, że "niemiecka AfD, podobnie jak Le Pen we Francji albo PiS w Polsce, są naszymi wrogami".
Słowa Webera wywołały polityczną burzę w Polsce. W programie "W Punkt" w Telewizji Republika były ambasador Polski w Niemczech, prof. Andrzej Przyłębski, komentował to, co opowiadał niemiecki polityk.
Jestem zdegustowany treścią i tonem jakim to wypowiada. Weber dał się już poznać ze swoich sympatii i antypatii politycznych. Wskutek tego Polska poparła Ursulę von der Leyen, bo już wtedy widać było jego wrogość.
Prof. Przyłębski podkreślił, że politycy CSU chętnie latali do Moskwy na spotkania gospodarcze i pokładali nadzieje w Rosji.
- W tej chwili wypowiedzi Webera są całkowicie wmontowane w atak na PiS. Przy okazji wymienił w jednym rzędzie partie Le Pen i AfD, co jest obrzydliwe, bo między tymi partiami są zasadnicze różnice. Wrzucanie do jednego worka tych partii to jest bezczelność - powiedział były ambasador RP w Niemczech.
Katarzyna Gójska zapytała swojego gościa o ton wypowiedzi Manfreda Webera. Prof. Przyłębski porównał wypowiedzi dwójki niemieckich polityków.
Pani von der Leyen też nie była miłośniczką rządu, ale zachowywała się z jakąś kurtuazją, jak była w Polsce to zachowywała się grzecznie. Weber mówi w tonie konfrontacyjnym. W najgorszym, niemieckim stylu.
"Weber generalnie nie lubi Polaków i nie lubi Polski?" - dopytywała prowadząca "W Punkt".
- Pełna zgoda. Nie znam go aż tak dobrze, ale wnioskuję, że on musi Polaków nie lubić i Polakami gardzić (...) To nie jest tak, że to zachowanie społeczeństwa niemieckiego, aczkolwiek duży procent Niemców ma poczucie wyższości cywilizacyjnej nad Polakami - odpowiedział Przyłębski.
W odpowiedzi premier Mateusz Morawiecki zaprosił Webera do debaty 2 października. Jak prof. Przyłębski komentuje propozycję takiej debaty?
- Zaskoczyła mnie ta propozycja. Uważam ją za ciekawą i adekwatną. Jako ambasador miałem przyjemność parę razy gościć premiera i przypominam sobie jego debatę z Olafem Scholzem - powiedział. Przypomniał, że Mateusz Morawiecki na jubileuszu jednego z uniwersytetów miał okazję debatować z Scholzem, który wówczas nie był jeszcze kanclerzem Niemiec.
Przyłębski zdradził, że Morawiecki wygrał tę debatę intelektualną i to zdecydowanie. "Podchodziła profesura niemiecka, gratulując nam premiera" - przypomniał.
W ocenie prof. Przyłębskiego, "Weber nie wejdzie na ring, bo nie ma argumentów". - Wycofa się rakiem, że oni się niby nie mieszają, a przed chwilą się wmieszali. Taka ich "sprytna strategia".