Pierwsze pytanie w debacie wyborczej TVP dotyczyło europejskiego paktu migracyjnego. Czy Polska powinna przyjmować migrantów? Rozpoczynający debatę Donald Tusk zmarnował 45 sekund z minuty swojej odpowiedzi, skupiając się na ataku na... Jarosława Kaczyńskiego. Zupełnie inną koncepcję przyjął Mateusz Morawiecki.
- Sami widzieliście, wszyscy na jednego, banda rudego, jak to się mówi! Zaczęło się od krytyki tego, co jest wyssaną z palca aferą. Fakty są takie, że to ja na Radzie Europejskiej postawiłem twarde weto przeciw nielegalnej migracji - powiedział szef polskiego rządu.
Tam dowiedziałem się, że Tusk ma obiecane stanowisko. Za co? Za to, że jeżeli dojdzie do władzy, będzie przyjmował nielegalnych migrantów! Partia Tuska w Unii już przyjmuje pakt migracyjny, prze z tym paktem do przodu. Jest to bardzo groźne.
– kontynuował, dodając: "My zaproponowaliśmy referendum, a Tusk groził karami Polsce w 2017 roku"
- Obronimy Polaków przed gwałtami, przed podpalonymi autami, jak w Paryżu, jak w Sztokholmie. PiS jest gwarancją bezpieczeństwa - stwierdził Morawiecki.