10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Fałszywe pełnomocnictwa. Opisujemy mechanizm, który stworzył ryzyko nadużyć przed głosowaniem

Czy Sąd Najwyższy zasypią protesty z całej Polski? Tuż przed ciszą wyborczą i rozstrzygnięciem wyborów parlamentarnych opisujemy lukę w nowelizacji Kodeksu wyborczego, która - w zależności od skali nadużyć - mogłaby wypaczyć wyniki głosowań w poszczególnych komisjach. Choć w łatwy sposób dałoby się to wyeliminować - warto więc doprecyzować przepisy przed kolejnymi wyborami.

Profrekwencyjna i proobywatelska nowelizacja Kodeksu Wyborczego. Ale z niebezpieczną luką
Profrekwencyjna i proobywatelska nowelizacja Kodeksu Wyborczego. Ale z niebezpieczną luką
Fot. Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Możliwość tworzenia obwodów do głosowania w mniejszych miejscowościach czy bezpłatny transport do lokali wyborczych – to tylko niektóre z rozwiązań ostatniej nowelizacji Kodeksu Wyborczego.

Jak uzasadniał ustawodawca, wdrożone zmiany „wpłyną na zwiększenie frekwencji w wyborach przeprowadzanych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz transparentność i przejrzystość całego procesu wyborczego”.

Mimo szeregu proobywatelskich rozwiązań, nowelizacja otworzyła też niebezpieczną furtkę do oszustw wyborczych związanych z pełnomonictwami. Te mogą stanowić marginalny promil ogółu oddanych głosów, ale mogą również skończyć się falą wyborczych protestów.

Pełnomocnictwa (prawie) na gębę

* Problem zasygnalizowano nam wcześniej. Opisujemy go dziś, kiedy niemożliwe jest już wykorzystanie luki (możliwość składania wniosków do 3. dnia przed dniem wyborów).

Chodzi o nieprecyzyjnie skonstruowany art. 32. Kodeksu Wyborczego. Poświęcony zarówno wnioskom o zaświadczenie o prawie do głosowania w miejscu pobytu w dniu wyborów, jak również pełnomocnictwom.

W art. 32. §3. czytamy:

„odbiór zaświadczenia o prawie do głosowania wydanego przez wójta wybranej gminy następuje przez wyborcę lub upoważnioną przez niego osobę w urzędzie gminy, do którego złożono wniosek”.

Oznacza to, że do wykluczenia kogokolwiek z prawa do głosowania wystarczyło wypisanie fałszywego pełnomocnictwa. Ryzyku można by zapobiec, gdyby do Kodeksu Wyborczego wprowadzono pełnomocnictwo urzędowe bądź notarialne. Wówczas fałszerstwo byłoby znacznie utrudnione, wręcz niemożliwe.

Przykład: Jan Nowak ma stałe miejsce zameldowania, od lat głosuje w tym samym lokalu wyborczym. 15 października będzie w domu, nie ma zamiaru pobierać zaświadczenia o prawie do głosowania w miejscu pobytu w dniu wyborów. Jeśli ktoś zna podstawowe dane o Janie Nowaku, może - w imieniu Jana Nowaka - wypisać na siebie fałszywe pełnomocnictwo o wydaniu zaświadczenia o prawie do głosowania. Co jest tego efektem? 15 października Jan Nowak dowiaduje się w swoim lokalu wyborczym, że nie ma go na liście, więc nie może oddać głosu.

Notarialne poświadczenie podpisu

Jak najskuteczniej można zapobiegać sytuacji, gdyby ktoś chciał bezprawnie działać w cudzym imieniu?

- Notarialne poświadczenie podpisu pozwala ponad wszelką wątpliwość uznać autentyczność danego dokumentu - tłumaczy rzecznik prasowej Izby Notarialnej w Warszawie notariusz Ilony Sądel-Bendkowskiej. Dodając, że „notariusz stwierdza tożsamość osoby składającej podpis, co jest jednoznaczne z tym, że wyklucza się możliwość fałszerstwa”.

- Jeśli chcemy mieć pewność co do złożonego podpisu, warto zażądać poświadczenia tego podpisu u notariusza. Ono zawsze będzie zawierało datę, miejsce sporządzenia, oznaczenie notariusza i pieczęć. Ewentualnie, na życzenie klienta, także godzinę i minutę sporządzenia poświadczenia

- słyszymy dalej.

Konkluduje: „stąd bierze się obowiązek posiadania takiego poświadczenia w przypadku szeregu czynności prawnych”.

Turystyka wyborcza

Nie nielegalną, ale budzącą wiele wątpliwości jest inna praktyka, o której sporo się mówiło w ostatnich tygodniach. Chodzi o tzw. turystykę wyborczą.

Aktualnie obowiązujący Kodeks Wyborczy daje możliwość nieograniczonego pobierania zaświadczeń o prawie do głosowania poza swoim okręgiem wyborczym. Nieistotne w procesie wydawania zaświadczenia jest jego umotywowanie przez wyborcę - wystarczy deklaracja innego miejsca pobytu (niż stałego meldunku) w dniu wyborów. W efekcie może to prowadzić do patologii wyborczej, która nie będzie miała wiele wspólnego ze „świętem demokracji”.

Przykład: Kandydat, który nie ma nic wspólnego z okręgiem z jakiego startuje, bo spędził większość życia zawodowego w innym mieście, może mieć uzasadnione obawy o poparcie. Może jednak zachęcić swoich sympatyków z całego kraju, aby pobrali ww. zaświadczenie, a 15 października udali się do któregokolwiek z lokali wyborczych we "właściwym" okręgu i oddali głos.

Do tzw. turystyki wyborczej otwarcie nakłaniał w ostatnim czasie lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Kończąc rozmowę na antenie RMF24, mówił: „kandydat do Sejmu z okręgu tarnowskiego. Bardzo serdecznie zapraszam wszystkich do głosowania. Też jeszcze można wziąć zaświadczenie i pojechać do mojego okręgu. Warto”.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#wybory 2023

am,gb