Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Wotum nieufności dla Ministerstwa Aktywizmu. Ekoaktywiści przegrali

Politycy Polski 2050 ponieśli prestiżową porażkę w sprawie obowiązkowych badań dla myśliwych. Ich projekt ustawy przepadł w pierwszym czytaniu – został odrzucony nie tylko głosami PiS-u i Konfederacji, ale również PSL-u oraz pojedynczych posłów KO i Lewicy. Po roku działania Ministerstwa Klimatu niechęć do tego resortu mobilizuje szerokie grupy społeczne, w tym myśliwych, leśników i rolników. Dostrzegają to już politycy obozu rządzącego - pisze "Gazeta Polska".

Rząd na wojnie z myśliwymi
Rząd na wojnie z myśliwymi
Filip Błażejowski - Gazeta Polska

Nazwiska Pauliny Hennig-Kloski i Mikołaja Dorożały w świecie myśliwych i leśników wzbudzają skrajną niechęć. Od ponad roku to właśnie tych dwoje ministrów zajmuje się sprawami łowiectwa i leśnictwa. Co jakiś czas wychodzą z kontrowersyjnymi pomysłami uderzającymi w obie grupy. Wszystko przygotowywane jest przede wszystkim pod dyktando aktywistów, którzy nawet nie kryją, że traktują myśliwych jak wrogów. W Ministerstwie Klimatu powołano nawet zespół ds. reformy łowiectwa, w którym aktywistów reprezentują najbardziej zwalczający myślistwo działacze, w tym Robert Maślak (polityk Lewicy), Radosław Ślusarczyk (Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot) i Marcin Kostrzyński (osobowość medialna, która w ostatnich latach zasłynęła z tego, że robiła wyprawę w celu uchwycenia Wielkiej Stopy). Z takim zapleczem minister Mikołaj Dorożała przygotował ustawę nakazującą badanie myśliwych. Pomysł – ponieważ nie było go w umowie koalicyjnej – zgłoszono jako projekt poselski. 

Radykalizacja myśliwych

To tak naprawdę kolejna awantura o badania lekarskie dla myśliwych. Podobne rozwiązania w poprzedniej kadencji przyjęła Zjednoczona Prawica. 

Jednak musiała w pośpiechu wycofać się ze zmian, bo okazało się, że nie ma wystarczającej liczby lekarzy, by ten proces sprawnie przeprowadzić, a dodatkowo badania te były tak kosztowne, że wielu myśliwych chciało zarzucić myślistwo. To z kolei groziło nasileniem konfliktów z rolnikami, czego bardzo nie chcieli przedstawiciele prawicy. Dodatkowo należy pamiętać, że Prawo i Sprawiedliwość również postanowiło „reformować” w swoim czasie łowiectwo. Zjednoczona Prawica upolityczniła Polski Związek Łowiecki (dziś minister wskazuje Łowczego Krajowego), ale także zabroniła uczestnictwa dzieci w polowaniach. Zmiany te – chociaż zgodne z oczekiwaniem lewicowych organizacji – zostały niezauważone. PiS był nadal oceniany przez aktywistów skrajnie negatywnie, a wszyscy oni poparli przed wyborami opozycję. Podzielone zostało również środowisko myśliwych i leśników, które w ostatnich wyborach zagłosowało za zmianą. Teraz jednak nastroje radykalnie się zmieniły. Wśród myśliwych krąży wiele radykalnych pomysłów na to, jak przeciwstawić się nowym reformom. Organizowali już kilka protestów, co zdarzało się rzadko w ostatnich dekadach. Mieli w zanadrzu też inne pomysły. Bronią atomową miało być zawieszenie polowań na dziki. To mogłoby doprowadzić do wzrostu niepokojów społecznych na wsi, i to tuż przed wyborami prezydenta. Brak polowań oznacza większe straty rolników, a także uniemożliwia na przykład walkę z Afrykańskim Pomorem Świń. To zmusiłoby rząd do stworzenia nowego systemu odstrzału i zarządzania populacją łowiecką. Jednak trudno to sobie wyobrazić bez udziału myśliwych. 

Sondaż, badania i fakty

Sytuację postanowili wykorzystać politycy PSL-u, którzy tworzą z Polską 2050 Trzecią Drogę. Gdy politycy Szymona Hołowni zaczynali akcję promującą ustawę, posłowie Władysława Kosiniaka-Kamysza przygotowywali się do wbicia im noża w plecy. Resort potraktował sprawę wyjątkowo prestiżowo. Przygotował kampanię promocyjną w oparciu o wyniki sondaży. „Polki i Polacy popierają objęcie myśliwych obowiązkowymi badaniami lekarskimi. Według 88 proc. respondentów powinni oni przechodzić badania psychologiczne, a w opinii 86 proc. – badania lekarskie” – przekazało MKiŚ w komunikatach. Badanie to wykonano na zlecenie resortu w grudniu ubiegłego roku. Polska 2050 postawiła na nogi wszystkich aktywistów, którzy zalali internet wynikami badania. Statystyczny odbiorca miał odnieść wrażenie, że polskie lasy są pełne niebezpiecznych szaleńców z bronią, którzy strzelają do wszystkiego, co się rusza. Tymczasem Polski Związek Łowiecki odpowiadał, że do wypadku z bronią dochodzi raz na milion polowań. 

Zwykle takie sytuacje dotyczą samych myśliwych. Postrzelenie osoby postronnej zdarza się raz na 6 mln polowań. Problem jest więc marginalny.

Awantura w Sejmie

Posłowie PiS-u i Konfederacji masakrowali projekt Polski 2050 jako biurokratyczną bzdurę, która w żaden sposób nie wzmocni bezpieczeństwa. Nie milczeli także politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego. „Kuriozalny i nieprzemyślany projekt ustawy” – tak oceniła zmiany posłanka PSL Urszula Nowogórska, która złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. „Niezrozumiałe jest dla mnie stygmatyzowanie osób posiadających broń do celów łowieckich. Łowiectwo wbrew niektórym opiniom to nie tylko tradycja wielopokoleniowa, ale też dbałość o równowagę ekologiczną w ekosystemach przyrodniczych” – mówiła Nowogórska. Jej zdaniem projekt jest też szkodliwy z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. „Jest to świadome działanie zmierzające do rozbrojenia, powtarzam: rozbrojenia organizacji pozarządowej, jaką jest PZŁ, która może służyć budowaniu bezpieczeństwa państwa dzięki umiejętnościom i doświadczeniu myśliwych. Myśliwi posiadają nie tylko broń, ale również specjalistyczny sprzęt do działań w terenie, np. noktowizory, termowizory i tłumiki” – przekonywała Nowogórska i przypomniała, że do systemu obrony kraju włączył myśliwych właśnie Władysław Kosiniak-Kamysz. Ostatecznie za wnioskiem o odrzucenie ustawy zagłosował cały PSL. Co symptomatyczne, znaleźli się również posłowie Koalicji Obywatelskiej, którzy jednoznacznie opowiedzieli się za odrzuceniem tej ustawy. Przeciwko zagłosował Michał Kołodziejczak. W głosowaniu nie wzięła udziału zacięta krytyczka Mikołaja Dorożały Magdalena Filiks. Postawa tej ostatniej jest znacząca. Posłanka w ostatnich tygodniach poinformowała na portalu X, że wycofuje się ze współpracy z aktywistami działającymi przeciwko leśnikom. Do tej pory organizacje te promowały w mediach społecznościowych tyrady Filiks uderzające w Lasy Państwowe. Politycy koalicji rządzącej zaczynają dostrzegać, że resort klimatu i środowiska szkodzi ich poparciu. Trudno powiedzieć, czy nie za późno. Ministerstwo ma w zanadrzu inne postulaty uderzające w myśliwych, w tym m.in. zakaz polowań na ptaki czy zakaz polowań w weekendy. Zmiany, podobnie jak w wypadku badań, nie mają większego znaczenia poza PR-owymi. Uderzają jednak w godność myśliwych. A ci ostatnio pokazali, że potrafią wyrwać swoją sprawę z politycznego dualizmu. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Jacek Liziniewicz