Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Wołodźko o stawce wyborów: Polska zwykłych ludzi kontra Polska platformerskich elit

15 października okaże się, czy Polska trwale weszła na ścieżkę społecznej gospodarki rynkowej. Czy też cofniemy się do czasów „kapitalizmu szparagowego”, w którym zwykli Polki i Polacy będą po prostu bardzo tanią siłą roboczą, pogardzaną przez postkomunistyczno-liberalne elity u władzy.

Wybory parlamentarne już 15 października
Wybory parlamentarne już 15 października
Filip Błażejowski

Zdaję sobie sprawę, że w 2023 roku podnoszenie sprawa społecznych i pięćsetplusowej polityki Prawa i Sprawiedliwości może nie wydawać się zbyt ekscytujące. Zarówno dla żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, jak i dla wahających się i nieprzekonanych. Wynika to z prostego faktu: pięćsetplusowa polityka społeczno- gospodarcza PiS stała się faktem. Przez niemal dwie kadencje Zjednoczonej Prawicy stała się dla milionów Polek i Polaków oczywistością. Podobnie jak wzrost dobrobytu zwykłych polskich rodzin – zmiana jest wyraźna. Poczucia materialnego zadowolenia nie odebrała polskiemu społeczeństwu ani pandemia, ani wojna na Ukrainie, ani wreszcie inflacja.

Ludzie znów chcą więcej

Przeciwne – ostatnie sondaże nastrojów konsumenckich pokazują wzrastający optymizm. Ludzie chcą znów więcej. I choć opozycja starała się grać również kartą „inflacji i drożyzny”, to ostatecznie musiała ją sobie odpuścić – ten temat po ostatnich wakacjach, naprawdę dobrych dla Polaków, na nikim nie robił wrażenia. Ludzie mają pracę, liczą na podwyżki; rodziny, dzieci i emeryci mają publiczne wsparcie, o jakim w czasach Platformy Obywatelskiej nawet nie mogli pomarzyć. To wszystko w jakiś sposób stało się oczywistością. A przecież przez lata oczywistością nie było – przeciwnie. Pod koniec „epoki Platformy” coraz ciemniejszymi chmurami kładły się nad polskimi rodzinami stare problemy balcerowiczowskiej III RP. Wysokie bezrobocie, bardzo niskie płace – nie tylko w przypadku najmniej zamożnych; śmieciowe umowy, pracujący ubodzy jako wstydliwe zjawisko schyłkowego Tuska; brak troski o Polskę prowincjonalną, co w praktyce sprowadzało się do narastającego exodusu młodych. Dojmujące często poczucie, że emigracja zarobkowa jest jedynym wyjściem. A dodajmy, że w czasach Platformy traktowana była już nie jako wielka nadzieja na lepszą przyszłość, ale dopust Boży, bo polskie rodziny aż za dobrze poznały gorycz rozłąki i problemy, jakie rodzi niemożność odnalezienia się w nowym miejscu, albo status „obywatela drugiej kategorii”.

Głodowe stawki za Tuska

To doświadczenie ubóstwa i beznadziei z epoki Platformy dobrze pokazuje książka z 2021 roku lewicowej badaczki Katarzyny Dudy: „Kiedyś tu było życie teraz jest tylko bieda O ofiarach polskiej transformacji”. Wielu bohaterów i bohaterek tej na poły reportażowej pracy wprost mówiło, autorce, dlaczego popiera PiS i nie znosi PO: ponieważ ta druga partia kojarzyła się jej z absolutną społeczną znieczulicą. Za PiS tym ludziom zdecydowanie się poprawiło. Więcej jeszcze – Platforma była postrzegana jako polityczna dziedziczka najgorszych transformacyjnych zjawisk: politycznych, społecznych, gospodarczych, kulturowych.

Przypomnijmy, że minimalna stawka godzinowa na umowach śmieciowych weszła w życie w styczniu 2017 roku. Jeden z bohaterów książki Dudy mówi: „Tusk pozwolił na paskudne umowy zlecenia i na głodowe stawki. A jego ludzie bezczelnie mówili, że za mniej niż sześć tysięcy złotych miesięcznie nie będą pracować, że tyle zarabiają tylko idioci”. Ktoś inny dodawał: „W dwa tysiące dziesiątym roku robiliśmy pod sejmem akcję pt. »Powrót taty«. Polegała ona na tym, że zaprosiliśmy dzieci pracowników ochrony i zrobiliśmy konkurs plastyczny. Dzieciaczki malowały rysuneczki o tym, jak widzą swoje życie rodzinne, a później zrobiliśmy pod sejmem wystawę. Na tych obrazkach albo taty nie ma, albo śpi. Myśmy chcieli, żeby do społeczeństwa dotarło, że ochroniarze to też są ludzie, którzy mają rodziny. Że za nimi stoi żona i dzieci, że to są ojcowie i mężowie, żywiciele rodziny. Że jak się im płaci pięć złotych za godzinę, to zabiera się dzieciom ojca”.

Ktoś powie: jakie to ma dziś znaczenie? Najwyraźniej naprawdę duże dla tych, którzy nie mają politycznych złudzeń co do tożsamości Platformy Obywatelskiej. I tego, co można się po niej spodziewać, gdy wróci do władzy – Katarzyna Duda wypisała się z Razem po 4 czerwca tego roku, gdy okazało się, że lewica poszła wspólnie z Donaldem Tuskiem w warszawskiej manifestacji.

Wolność i demokracja – dla zwykłych ludzi

Spór między Polską solidarną a Polską ultraliberalną nie jest publicystyczną hipotezą. Jest jednym ze zjawisk, które zaciążyły na politycznej i społeczno-gospodarczej historii III RP. Po 2015 roku piszemy jej nowy rozdział. Nawet jeśli ten spór nie sprowadza się do sporu PiS i PO (z reguły przebiega „przez środek” wielu partii i środowisk w Polsce), to w gruncie rzeczy stanowi ważny element konfliktu między tymi formacjami. PiS powinien przypomnieć w końcówce kampanii, że wartości takie jak wolność czy demokracja nie są abstrakcjami, które fajnie skanduje się sytej klasie średniej na platformerskich spędach. To nie są wartości tylko dla wielkomiejskiej, bogatej, kawiarnianej lewicy, która od lat żyje w symbiozie z Platformą Obywatelską.

Wolność dla mniej zamożnych to trochę więcej pieniędzy w ich kieszeni, mniej życia w kieracie, więcej czasu na odpoczynek i nadzieja na lepszą przyszłość dla ich dzieci. Demokracja to dla nich możność wyboru tych, którzy w elementarny sposób troszczą się także o nieco mniej zamożnych. I nie są to liberałowie z Platformy ani Trzeciej Drogi, ani tym bardziej Konfederacji; nie jest to nawet Nowa Lewica, która w sojuszu z PO co najwyżej dostanie prawo do firmowania obyczajowych ustaw.

PiS przed wyborami musi przypomnieć milionom Polek i Polaków, jaką realną ofertę społeczną stworzył. Jakie pozamaterialne wartości pięćsetplusowa polityka dała zwykłym ludziom. Musi przypomnieć, co już jest w ofercie, a co jest w budowie. I co jeszcze może jako jedyna partia u władzy w naszym kraju zagwarantować. Pozytywny przekaz w tej sprawie nie zawadzi – właśnie dlatego, że apetyty zwykłych Polek i Polaków na lepsze życie wciąż będą rosły. To w znacznej mierze efekt wywołany przez społeczną politykę PiS.

 



Źródło: niezalezna.pl

#wybory #Prawo i Sprawiedliwość #Koalicja Obywatelska #Nowa Lewica #kampania wyborcza

Krzysztof Wołodźko