"Na polu zimno, ale trzaskamy!" - napisał Miszalski, chwaląc się na Facebooku ciężką pracą przy wywieszaniu baneru Rafała Trzaskowskiego. Oznaczył odpowiednie hashtagi kampanijne i nawet podkreślił pinezką, że jest w Krakowie.
Na potencjalne problemy prezydenta zwrócił uwagę jego konkurent w minionych wyborach, Łukasz Gibała (Kraków dla Mieszkańców). Przypomniał on słowa zastępcy samego Miszalskiego, Stanisława Mazura.
Banery wyborcze stanowią zatem reklamę, wobec czego ich forma i lokalizacja winna spełniać zasady określone w uchwale krajobrazowej. Należy podkreślić, że uchwała krajobrazowa zabrania lokalizowania reklam na ogrodzeniach (par. 9 ust. 11 uchwały). Natomiast lokalizowanie reklamy w formie banneru możliwe jest jedynie na rusztowaniach i podczas wydarzeń plenerowych, na zasadach określonych w par. 9 ust. 1 pkt 1 oraz par. 10 uchwały
– informował w marcu Mazur.
"Po pierwsze, to kolejny dowód na to, że dla Miszalskiego partia jest ważniejsza niż Kraków. Zamiast bowiem skupiać się na rozwiązywaniu realnych problemów naszego miasta, których przecież jest mnóstwo, to poświęca czas i energię na „robotę partyjną”, czyli w tym wypadku wspieranie kampanii wyborczej swojego kolegi partyjnego" - skomentował Gibała.
Odniósł się też do wypowiedzi Mazura:
mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją, że pierwszy wiceprezydent Stanisław Mazur twierdzi, że wieszanie banerów na płotach jest nielegalne, a jego przełożony, czyli prezydent miasta, te banery wiesza
– podkreślił Gibała.
Kilka godzin temu Aleksander Miszalski wrzucił post, w którym chwali się jak montuje w Krakowie baner wyborczy Rafała Trzaskowskiego. Nie ma w tym nic dziwnego - chce w ten sposób pomóc swojemu partyjnemu koledze zostać prezydentem Polski. Ciekawe są natomiast tutaj dwie rzeczy,… pic.twitter.com/yMDfaCJiNv
— Łukasz Gibała (@LukaszGibala) April 6, 2025