Do podpisania umowy koalicyjnej przez liderów czterech ugrupowań tworzących obecny rząd - czyli KO, Polski 2050, PSL oraz Nowej Lewicy - doszło 10 listopada 2023 r. 13-stronnicowy dokument podzielono na trzy części dotyczące ustaleń programowych, rozliczeń rządów Zjednoczonej Prawicy oraz zasad działania koalicji. O tym, że chciałby renegocjować umowę koalicyjną, premier Donald Tusk wspomniał pod koniec maja w wywiadzie w rządowej TVP Info w likwidacji, nie precyzując jednak dokładnie, co miałoby to oznaczać.
Od tego czas najgłośniejszym zwolennikiem renegocjacji umowy stał się marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia, który w dniu rozpatrzenia wniosku o wotum zaufania dla rządu wskazywał na "palącą konieczność" jej zmian w części programowej.
Do tej kwestii w piątek odniósł się również sam premier, który stwierdził, że o renegocjację umowy koalicyjnej należałoby pytać tych, którzy "najgłośniej o niej mówią", tak, by wytłumaczyli, "o co im tak naprawdę chodzi". Mówi się, że Hołownia chętnie zostałby na stanowisku marszałka Sejmu dłużej, niż zakłada to umowa koalicyjna, zgodnie z którą od 14 listopada 2025 r. urząd ten ma sprawować Czarzasty.
Nie mam chęci ciągle uzasadniać działania tych ludzi, którzy chcą zerwać porozumienie, które sami podpisali (…) Ja też bym bronił Szymona Hołowni, naprawdę bym go bronił, bo za chwilę się okaże, że Szymon Hołownia, ponieważ nie został prezydentem, to musi się nerwowo przyspawać do jakiegoś stołka. On na to nie zasługuje
– ironizował dziś Czarzasty.
Na umowę koalicyjną Czarzasty powoływał się również w kwestii hipotetycznego scenariusza zakładającego, że wszyscy liderzy ugrupowań koalicyjnych wejdą do rządu. "W umowie koalicyjnej nie zakładamy wejścia wszystkich liderów do rządu, w związku z czym wszyscy liderzy do rządu nie wejdą" - stwierdził krótko.