O tym, że ministrowie z PSL po raz kolejny wysłali negatywne opinie do projektów o związkach partnerskich, pisze dziś "Rzeczpospolita". Gazeta przypomina, że projekty (jednocześnie powstały przepisy wprowadzające ustawę o związkach partnerskich), przygotowała minister ds. równości Katarzyna Kotula i od października trwają nad nim prace w rządzie. Ale...
Przyznanie osobom pozostającym w związkach partnerskich uprawnień, dotyczących w szczególności różnego rodzaju ulg, należności i świadczeń, w kontekście łatwości, z jaką można rozwiązać związek partnerski, mogą być ogromnym polem do nadużyć
– alarmuje Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza w piśmie do Mariusza Skowrońskiego, sekretarza Komitetu Stałego Rady Ministrów, które cytuje "Rz".
Ludowcy stojący na czele resortów obrony, rozwoju i technologii, rolnictwa i infrastruktury, krytyczne uwagi do projektów przesłali już w grudniu na etapie uzgodnień wewnątrzrządowych. - I zdania nie zmienili. Tak wynika z najnowszych opinii, które nadeszły po skierowaniu projektu na Komitet Stały Rady Ministrów - pisze "Rzeczpospolita..
Najdłuższe pismo przysłało MON kierowane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Uprzejmie informuję, że resort obrony narodowej nie uzgadnia powyższych projektów ustaw i podtrzymuje dotychczasowe stanowisko" - napisał wiceminister obrony Paweł Bejda z PSL. "Jego zdaniem brak domniemania rodzicielstwa jest skrajnie niekorzystny dla kobiet, zwłaszcza tych, które urodzą w takim związku dziecko. Dodaje, że łatwość zawiązywania i rozwiązywania związku będzie powodować częste zmiany nazwisk, jednak najpoważniejsze argumenty dotyczą rzekomych nadużyć finansowych" - czytamy.
Temat związków partnerskich pojawia się także w kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi 2025. Jawnie opowiada się za nimi kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. A kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia? Jeszcze rok temu zapowiadał głosowanie "prawdopodobnie za".