Tusk znów w słynnej "kurtce grozy"! Nie widzieliśmy go w niej od dobrych kilku lat
Część osób może już zapomniała, ale w latach 2007-2015, gdy Platforma Obywatelska współrządziła przez dwie kadencje, w kryzysowych sytuacjach Donald Tusk zawsze ubierał "kurtkę grozy". Niektórzy żartowali nawet, że jest ona zwiastunem nadchodzących nieszczęść. Teraz - po kilku latach przerwy - słynna kurtka powróciła.
O "kurtce grozy" rozpisywały się szeroko nie tylko prawicowe media, ale i tabloidowy "Faktoid" będący częścią portalu gazeta.pl. W grudniu 2011 r. w artykule pt. "O nie! Tusk znów założył Kurtkę Grozy! Co teraz czeka Unię Europejską?" pisano:
Reklama
Pojawiła się znienacka na konferencji Donalda Tuska w Trójmieście. Początkowo nie byliśmy pewni, czy to na pewno ONA, ale bliższe oględziny pozbawiły nas złudzeń - premier znów założył Kurtkę Grozy! [...] Korelację między okryciem Tuska i klęskami nawiedzającymi kraj zauważyliśmy w połowie lipca . Myśleliśmy wtedy, że kurtka po prostu dobrze nadaje się do noszenia w trudnych warunkach. Ale potem dziennikarskie śledztwo "Faktoidu" ujawniło prawdę: to kurtka powoduje katastrofy!
W 2018 r. na portalu Niezalezna.pl o sławetnej "kurtce grozy" Tuska pisał Wojciech Mucha:
Pamiętają Państwo „kryzysową kurtkę”, którą Donald Tusk zwykł przywdziewać, gdy w kraju działo się źle? To w niej odwiedzał tereny dotknięte przez powódź i zasępiał się nad losem poszkodowanych przez los Polaków. Szara „kurtka grozy” niczym kometa w średniowieczu zwiastowała nadejście kataklizmu, ale była także widomym znakiem tego, że „Tusk się wściekł” i niczym superbohater z amerykańskich komiksów rusza na pomoc umęczonemu narodowi nad Wisłą. Taka pelerynka Supermana.
Jak zauważyła znana komentatorka internetowa Emilia Kamińska, podczas bieżącej sytuacji kryzysowej związanej z powodzią Tusk znów sięgnął po sprawdzoną broń.