Podczas wywiadu prowadzonego przez Katarzynę Gójską Zbigniew Ziobro został zapytany o swoją decyzję w razie scenariusza, w którym posłowie uchyliliby mu immunitet, ale nie zgodziliby się na tymczasowe aresztowanie. Były minister sprawiedliwości uchylił się jednak od jednoznacznej deklaracji.
"Ja, niezależnie jaka zapadnie decyzja, nie chcę w tej chwili ujawniać swojej woli i jak ja, co ja postąpię" - stwierdził polityk. Dodał, że utrzymywanie "cienia napięcia w polityce służy zainteresowaniu", a polityk powinien wykorzystywać to zainteresowanie do "rzucania światła na sprawy, które są ważne".
"Chcą mi zakneblować usta"
W dalszej części rozmowy Zbigniew Ziobro wyjaśnił, dlaczego przebywa w Budapeszcie. Jak stwierdził, jego pobyt na Węgrzech jest spowodowany informacjami, które otrzymał na temat planów obecnego rządu.
"Dowiedziałem się, iż rząd Donalda Tuska szykuje igrzyska, które mają pozbawić mnie możliwości wypowiedzenia, czyli chce mi zakneblować usta"
- powiedział.
Polityk oskarżył prokuraturę o to, że wniosek o areszt ma na celu uniemożliwienie mu krytyki. "Chce mnie aresztować, dlatego, bym ja jego nie krytykował" - mówił Ziobro, odnosząc się do prokuratora. Dodał, że Donald Tusk "też bardzo by chciał, żebym go nie krytykował" i zarzucił premierowi, że ten już "przesądził", iż były minister zostanie aresztowany. "Tu nie chodzi o prawo, ale o interesy Tuska" - wyjaśnił Ziobro.
Przypomnijmy: kilka dni temu Tusk napisał wprost na portalu X:
Albo w areszcie, albo w Budapeszcie.
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 30, 2025
Powrót do czasów komuny?
Zbigniew Ziobro poświęcił znaczną część swojej wypowiedzi na surową krytykę zmian w wymiarze sprawiedliwości. Oskarżył nową władzę o łamanie prawa i dążenie do powrotu "czasów komuny". Według niego, obecne działania prowadzą do sytuacji, w której w sądach zasiadać będą nie profesjonalni i niezawiśli, ale "zaufani" sędziowie. Zresztą powołał się przy tym na sformułowanie użyte przez obecnego szefa resortu sprawiedliwości Waldemara Żurka.
Ziobro stwierdził, że skutkiem tych działań jest system, w którym wyroki "pisane są na biurkach polityków". Skrytykował również wycofanie systemu losowego przydziału sędziów, co w jego opinii ma pozwalać na ręczne wskazywanie sędziego "do wydania wyroku w ważnej dla polityków sprawie".
Działania te nazwał "oczywistymi przestępstwami", za które, jak zapowiedział, "każdy uczciwy rząd" rozliczy w przyszłości Donalda Tuska i jego współpracowników.