Wy wszyscy reagujecie no, powiedziałbym tak, trochę kabaretowo na moje słowa o tym, że pali się Ziemia - zauważył w niedzielę kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski. Włodarz stolicy przekonuje, że kryzys klimatyczny to poważana sprawa a jako dowód na swoje słowa podał pożar w Kalifornii. Amerykański stan faktycznie walczy z ogromnym ogniem. Tyle że... wszystko wskazuje na to, że zdarzenie spowodowała awaria sieci energetycznej.
- W tej chwili przed nami jest absolutna katastrofa. Jeżeli ktoś nie rozumie tego, że Ziemia się pali, to go kompletnie dyskwalifikuje z tego, żeby być politykiem w naszym kraju - te słowa Rafała Trzaskowskiego, które padły na Campusie Polska Przyszłości stały się viralem. Szczególnie, że niedługo po tej wypowiedzi rzekomo walczący ze zmianami klimatycznymi prezydent Warszawy musiał tłumaczyć się z tego, że jeździ 12-letnim SUV-em.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Temat płonącej planety Trzaskowskiego nie odpuszcza, a polityk idzie w zaparte. O rzekomym kryzysie klimatycznym wiceszef Platformy Obywatelskiej mówił w niedzielę na konferencji prasowej w Elblągu.
"Wy wszyscy reagujecie no, powiedziałbym tak, trochę kabaretowo na moje słowa o tym, że pali się Ziemia i że mamy olbrzymi problem, ponieważ jest ocieplenie klimatyczne"
Jak stwierdził, "jeżeli ktoś nie wie, że jest ocieplenie klimatyczne, jeżeli komuś się wydaje, że się nic nie dzieje, jeżeli się komuś wydaje, że nie mamy do czynienia w tej chwili z takimi zjawiskami metrologicznymi, z którymi dotąd nie mieliśmy styku, to proszę popatrzeć co się dzieje w Kalifornii, proszę popatrzeć, co się dzieje na całym świecie".
Nie wierzycie, że planeta płonie? To spójrzcie na Kalifornie🙃 pic.twitter.com/dAeqDvqv5Y
— jachcy🇵🇱 (@jachcy) January 19, 2025
Dla osób, które wątpią w kryzys klimatyczny, Trzaskowski ma jedną radę - edukacja. - Modemu człowiekowi, co można doradzić? Więcej edukacji, więcej edukacji i to samo tym wszystkim, którzy próbują się nabijać z ocieplenia klimatycznego - przekonywał.
"No, jeżeli ktoś tego nie rozumie, trzeba po prostu zachęcić do tego, żeby iść do szkoły i się dowiedzieć tak samo, jak wszystkich tych, którzy uważają że ziemia jest płaska"
Amerykański stan Kalifornia faktycznie trawi ogromny pożar. Wybuchł on 7 stycznia br. w rejonie hrabstwa Los Angeles i spowodował już śmierć co najmniej 16 osób. Żywioł zniszczył lub uszkodził co najmniej kilkanaście tysięcy budynków. Tyle że... jego przyczyną miała być awaria sieci energetycznej.
Na początku ub. tygodnia informował o tym "New York Times". Gazeta podkreśliła, że to niejedyny taki przypadek. Dziennik podał, że zgodnie z danymi Służby Leśnej, od 1992 roku ponad 3 600 pożarów w Kalifornii było związanych z produkcją, przesyłem i dystrybucją energii elektrycznej.
Może więc prezydent Warszawy powinien sam skorzystać z udzielonej przez siebie rady?