Po wyjeździe z Podlasia z sympatii do disco polo została tylko sympatia do Zenka i miłe wspomnienia ze spotkania.
Rafał Trzaskowski przyznał publicznie, że nie słucha disco polo. Dodał, że podczas rozmowy z Zenkiem Martyniukiem, odniósł wrażenie, że to "super fajny gość". Podkreślił, że ze względu na zbliżony wiek, słuchali w młodości dokładnie tej samej muzyki.
Okazuje się, że ktoś próbuje nas etykietować i mówić, że ten jest z dużego miasta, ten z małego, ten jest od disco polo, a ten jest od innej muzyki
– kontynuował Trzaskowski.
Nie wyjaśnił jednak kim jest owy "ktoś". Młodszym czytelnikom przypominamy, że to właśnie "młodzi, wykształceni, z wielkich ośrodków" mieli być wzorcowym elektoratem liberalnej PO.
Dalej kandydat na prezydenta mówił, że na końcu okazało się, że wszyscy słuchali tego samego.
Bardzo często gra nam w duszy dokładnie to samo - muzyka ludowa. Jak gra hymn, to się wszyscy wzruszamy
– stwierdził.
Pozostając w konwencji disco polo, można tę wypowiedź podsumować jednej z piosenek, że "wszyscy Polacy to jedna rodzina".
Potem Trzaskowski płynnie przeszedł do kwestii bezpieczeństwa kraju, w temacie której wszyscy powinni być jednomyślni. Następnie przeszedł do kwestii patriotyzmu gospodarczego i...sporu o majonez.