Kiedyś Trzaskowski bagatelizował Nord Stream 2, dzisiaj jego koledzy bagatelizują jego wypowiedź z 2015 roku: - Było zbyt wiele zdań w tej sprawie, aby tamtą wypowiedź uznać za stanowisko partii – mówi radny PO Paweł Lech. - Dzisiaj oczywiście Platforma stroi się w piórka obrońców bezpieczeństwa energetycznego Polski, ale myślę, że ludzie potrafią analizować to, co mówili jeszcze kilka lat temu, a co mówią obecnie - powiedział poseł PiS Jan Mosiński, pytany o „sprzeciw” Platformy wobec gazociągu Nord Stream 2.
Prezydent Rosji Władimir Putin na posiedzeniu rosyjskiego rządu mówił m.in. że gazociąg Nord Stream 2 przyczyni się „do ustabilizowania cen gazu w Europie”. Budowa gazociągu, który biegnie z Rosji do Niemiec na dnie Morza Bałtyckiego z ominięciem Ukrainy, została zakończona we wrześniu. NS2 musi jednak jeszcze zostać zatwierdzony przez organy regulacyjne Niemiec i UE. Przewiduje się, że proces certyfikacji Nord Stream 2 zostanie zakończony nie wcześniej niż przed końcem pierwszego półrocza 2022 roku.
Sprawa NS2 wykorzystywana jest przez Rosję do szantażu energetycznego oraz windowania cen gazu. Politycy europejscy coraz śmielej krytykują niemiecki projekt, który wbrew ich zapewnieniem, okazuje się poważnym problemem.
Warto przypomnieć, że w 2015 roku obecny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ocenił, że Nord Stream 2 to "porozumienie prywatnych firm".
Najważniejsze, czyli kwestia dotycząca Nord Streamu 2. Rzeczywiście jest parafowane porozumienie, porozumienie prywatnych firm. To trzeba jasno powiedzieć, że nie stoją za tym, dzięki Bogu, rządy. Jest już bardzo twarda postawa Komisji Europejskiej, która pilnuje tego rynku i pilnuje po pierwsze prawa europejskiego - stwierdził. - Jeszcze parę lat temu KE przymykała oko na to, że Gazprom narusza unijne przepisy dotyczące na przykład niełączenia ze sobą infrastruktury i sprzedaży, naruszającą politykę konkurencji UE (…). Rozmawiałem w KE z komisarzem za to odpowiedzialnym i z dyrektorem generalnym odpowiedzialnym za energię. Będzie bardzo ostre stanowisko UE - dodał.
Obecnie Platforma Obywatelska zmieniła zdanie w tej sprawie i przekonuje, że „Nord Stream 2 to olbrzymi błąd polityki niemieckiej, który powinien być zablokowany".
Zapytaliśmy warszawskiego radnego Platformy Obywatelskiej Pawła Lecha o to, czy zgadza się z diagnozą postawioną przez Rafała Trzaskowskiego w 2015 roku, czy może jednak uważa ją za błędną.
- Jest zbyt wiele zdań w tej sprawie, żeby tamto można było uznać za jednolite stanowisko Platformy Obywatelskiej. W mojej ocenie i z tego co pamiętam, Platforma Obywatelska sprzeciwiała się budowie tego gazociągu. To może pan cytować jakąś wyrwaną z kontekstu wypowiedź poszczególnych polityków, ale generalnie PO było przeciwne temu rurociągu i nadal to swoje zdanie podtrzymuje
- przekonywał.
- Jeżeli chodzi o sytuację na rynku gazowym, to warto jednak zaznaczyć, że ponad 30 procent użytkowanego gazu w Polsce, jest wydobywane na terenie naszego kraju i rząd ma wpływ na ceny tego gazu, mógł podjąć bardziej zdecydowana działania i istotne jest też to, że to dzięki działaniom rządu Platformy Obywatelskiej został oddany do użytku gazoport w Świnoujściu. To za rządów PO została rozpoczęta budowa i dzięki temu możemy sprowadzać gaz od innych dostawców. W tej chwili także ze Stanów Zjednoczonych do Polski płyną gazowce. Mam nadzieję, że to zamieszanie spowodowane przez Rosję na rynku gazowym w Europie, w najbliższym czasie zostanie w jakiś sposób zahamowane - dodał.
Zapytaliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości Jana Mosińskiego o to, czy wierzy w to, że „Platforma Obywatelska zawsze była przeciwna Nord Stream 2”.
- PO dostrzegło - niestety po czasie - że inwestycja Nord Stream 2 szkodzi nie tylko Polsce, ale także bezpieczeństwu energetycznemu Unii Europejskiej. Niestety jak to zawsze w Platformie Obywatelskiej hipokryzja sięga aż szczytów Mount Everestu, bo przecież kilka lat temu Rafał Trzaskowski komentował to w sposób przychylny, a Donald Tusk, który przez lata pełnił ważne funkcje w UE, nie zrobił kompletnie nic, aby zaprotestować przeciwko budowie tego gazociągu
- zauważył.
- Dzisiaj oczywiście Platforma stroi się w piórka obrońców bezpieczeństwa energetycznego Polski, ale myślę, że ludzie potrafią analizować to, co mówili jeszcze kilka lat temu, a co mówią obecnie - podkreślił.