Na dworze Jagiellonów instytucja królewskiego błazna była w jakiejś mierze prestiżowa. Owszem, błazen błaznował, ale też cechowała go wysoka inteligencja, a w swoich żarcikach mógł posunąć się o wiele dalej niż ktokolwiek inny – król dawał inteligentnemu kawalarzowi spory margines swobody.
Stańczyk z matejkowskiego obrazu, zatroskany przyszłym losem Rzeczypospolitej, z zakulisowej scenerii balu u królowej Bony, stał się symbolem w zbiorowej wyobraźni Polaków – to jego imieniem m.in. zwali się krakowscy konserwatyści z wieku XIX. U Wyspiańskiego Stańczyk jawi się Dziennikarzowi dając mu kaduceusz do rządzenia duszami i umysłami, ale do tego zgryźliwie stwierdza – „błaznów coraz więcej macie, nieomal błazeńskie wiece”. I tak właśnie, jak na błazeńskim wiecu czujemy się w ciągu ostatniego półrocza coraz częściej.
A to poseł Marcin Józefaciuk (nauczyciel!) nie wie, co to jest władza wykonawcza, a co ustawodawcza, a to znowuż pani poseł (przepraszam, posłanka) Marta Wcisło u Moniki Olejnik popisuje się znajomością politycznych realiów wygadując bzdury na temat odwołanego z Waszyngtonu ambasadora Marka Magierowskiego (brnąc z uporem w coraz większe głupoty i potem przepraszając w mediach społecznościowych). Kiedyś była Klaudia Jachira i wszyscy myśleli, że jej występy to jakiś ekstrawagancki, śmieszny wyjątek od poważnej polityki. A tu się okazuje, że ta błazeńska fala to program na rządy byłego „króla Europy”, który otoczył się naprzemiennie – cynicznymi i twardymi graczami z bliskiego sobie koła politycznego oraz postaciami jakby wyjętymi z kabaretu.
Niestety braki kompetencyjne tej ekipy są chwilami porażające. Nowa europosłanka Schering-Wielgus w trakcie wywiadu w RMF z rozbrajającą szczerością stwierdza, że nic nie wie o tzw. dyrektywie budynkowej będącej częścią Zielonego Ładu. Nic ją to nie interesuje, bo będzie się zajmować innymi, ważnymi dla lewicy sprawami! Ciężko to nawet nazywać błazeństwem – bo błazen żartując kpi z rzeczywistości świadomie, posiada wiedzę i zrozumienie spraw i zdarzeń. Gorzej, gdy komizm wypływa z ignorancji i aroganckiej „odmowy wiedzy”. Wtedy jest już nad czym ręce załamywać.