"Oni przed wyborami byli tacy fajni, nowocześni, uśmiechnięci, ale 13 grudnia, tak jak komunistom 13 grudnia, opadły te sztuczne maski. Co zobaczyliśmy zamiast uśmiechów? Zobaczyliśmy kły, zęby, które wbijają się dzisiaj w polskie wartości, w polską tradycję, w prawo, w to, co jest nam bliskie" - mówił podczas sobotniej manifestacji "Stop Patowładzy", odbywającej się w Warszawie, Zbigniew Bogucki (PiS).
O godz. 13:00 przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie rozpoczął się protest pod hasłem "Stop patowładzy" organizowany przez Kluby "Gazety Polskiej".
Po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego, na scenie pojawili się eurodeputowany PiS - Dominik Tarczyński, oraz poseł tego ugrupowania - Zbigniew Bogucki.
"Jesteśmy po to, aby pokazać, że nie odpuszczamy. Jesteśmy po to, aby pokazać, że walczymy. Jesteśmy po to, aby pokazać, że mamy pomysł, plan i dowód na to, że Polska może być wielka"
Następnie głos zabrał Bogucki.
"Oni przed wyborami byli tacy fajni, nowocześni, uśmiechnięci, ale 13 grudnia, tak jak komunistom 13 grudnia, opadły te sztuczne maski. Co zobaczyliśmy zamiast uśmiechów? Zobaczyliśmy kły, zęby, które wbijają się dzisiaj w polskie wartości, w polską tradycję, w prawo, w to, co jest nam bliskie. Te zęby wbijają się także w polskie inwestycje, w polską suwerenność. Wbijają się także w każdego i będą szarpać wszystkich, którzy nie zgadzają się z tą patowładzą, czy to będzie matka samotnie wychowują dziecko, czy to będzie katolicki ksiądz - nikt nie będzie czuł się bezpieczny"
I dalej: "te zęby będą szarpały wszystkich, którzy nie zgadzają się z patowładzą. Dlatego co zrobimy? Pogodzimy patowładzę!". Po tych słowach - tłum zaczął skandować!
Tarczyński przypomniał również, że październikowe wybory parlamentarne zwyciężyła nie ekipa Tuska, a PiS.
"To my wygraliśmy ostatnie wybory, pamiętajmy o tym. To my zdobyliśmy - kolejny raz - największą liczbę głosów. Tusk cieszył się z drugiego miejsca i prosił, aby rezerwowi mu pomagali. Bez nich byłby nikim, byłby tylko tym, którzy podejmuje decyzje, które bardzo podobają się w Berlinie. To ich rezolucje w PE miały odbijać się na Polakach. Mieli płacić. Dla nich, im gorzej Polakom, tym większa szansa na objęcie władzy. Donosili na nas"
I dalej: "różnicą fundamentalną między nami a nimi jest to, że my chcieliśmy, aby wszystkie dzieci miały godny poziom życia - stąd nasze 500 plus, 800 plus. Dbaliśmy o wszystkich. Oni dbają tylko o siebie. Robią wszystko, czego oczekuje od nich Berlin. CPK będzie nie w Polsce, a we Frankfurcie. Dlaczego tam, a nie u nas?".
"Zawalczymy w najbliższych wyborach prezydenckich i parlamentarnych o Polskę. I zwyciężymy!"