Miniony piątek był niezwykle gorący w polityce. Najpierw na rynku w Końskich odbyła się otwarta debata Telewizji Republika (wraz z TV Trwam i wPolsce24), w której wzięło udział pięcioro kandydatów na prezydenta. Później uczestnicy wydarzenia Republiki przenieśli się do hali, gdzie debatę organizował sztab Rafała Trzaskowskiego. Gospodarz, jakim był kandydat Koalicji Obywatelskiej, wypadł słabo: wyglądał na zmęczonego i zachęcał do jeżdżenia "telekomunikacją miejską" w Warszawie.
Teraz twierdzą, że... był "nierozgrzany"
O formie Rafała Trzaskowskiego dyskutowano w onetowskim podcaście „Stan Wyjątkowy”. - Źle wszedł w tę debatę, sprawiał wrażenie trochę zmęczonego - usłyszeliśmy. Ale właśnie, dlaczego? Kamil Dziubka stwierdził, że być może dlatego, że Rafał Trzaskowski był - uwaga! - "nierozgrzany", podczas gdy pozostali kandydaci przetarli się już na debacie Republiki i weszli na debatę Trzaskowskiego z marszu.
"Ludzie, czy wy się w ogóle słyszycie?" - zapytał kandydat na prezydenta Krzysztof Stanowski, który wziął udział zarówno w debacie Republiki na rynku, jak i w debacie Trzaskowskiego w hali. Wskazał, że tego dnia nie miał nawet czasu niczego zjeść, a do Końskich przyjechał "z marszu".
Na rynku w Końskich kupuję na szybko frytki w pierwszym lepszym lokalu. Zmarznięty po debacie na rynku, po upokarzającej przepychance, żeby dostać się do sali gimnastycznej (debata TVP), nagle jestem wśród debatujących. Nie znam zasad tej debaty, nie mam nawet kartki papieru (urwał mi kawałek kartki jeden z kontrkandydatów, dziękuję), pożyczam od obsługi technicznej długopis. Nie mam zrobionego make-upu, tylko lekki puder na szybko, dlatego potem świecę się jak psu jaja. Nie ma grzebienia. Jakubiak wchodzi na salę na minutę przed startem. Tymczasem obok mnie stoi wypacynkowany Rafał Trzaskowski, który ma plik zapisanych kartek z notatkami. Stoi, ale dopiero co siedział w specjalnym pokoiku, gdzie - jak czytam - do debaty przygotowywała go pani psycholog. Pani psycholog!
– opisał.
"I wy coś mówicie o "nierozgrzaniu"?! Tworzycie narrację, że ktoś miał przewagę nad Trzaskowskim? Nie wstyd wam?" - zakończył Stanowski.
Do wpisu Stanowskiego odniósł się poseł Marcin Przydacz (PiS).
Siedzę w knajpie w Końskich. Za kwadrans rozpoczyna się debata. Wpada gość i prosi o coś co będzie najszybciej. Dostaje frytki z ketchupem. Na moj przyjazny komentarz, że przed walką się nie je, odpowiada, ze niby tak, ale od rana nic nie jadł. Pochłania i wybiega na debatę. To był K. Stanowski. Później, jak wielu innych - przepycha się z ochroną pod sala, żeby wejść do środka. Tylko jeden miał czas na przygotowanie i spokój przed debatą. Rafał Trzaskowski. A i tak przegrał.
– napisał.