- My wygraliśmy wybory, żeby ta rozliczalność władzy dotyczyło wszystkich, także nas - oznajmił na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów premier Donald Tusk. Szef Platformy Obywatelskiej w mało subtelny sposób dał do zrozumienia szefom resortów, że to ich głowy mogą polecieć za niepowodzenia rządu. Bardzo duży nacisk położył na kwestię... lojalności.
Tusk zapowiedział "wielką rządową spowiedź powszechną na spotkaniach z ludźmi". Oznajmił, że nie chodzi mu o "wiecowanie", a "spotkania ze środowiskami, które mają powody do niepokoju, które być może straciły zaufania, czy wiary w naszą determinację" i, jak dodał, dotyczy to każdego resortu.
Zaznaczył, ze ministrowie muszą umieć przekonać ludzi, że są dla nich, a "nie dla stanowisk". I choć nie wskazał, który minister może ponieść odpowiedzialność za niepowodzenia rządu, to przytoczył kilka sytuacji, które na to wskazywały. Wśród nich była wycinka lasów państwowych oraz kondycja polskiego portu.
"Każdy z państwa powinien uzmysłowić sobie, gdzie jego robota, gdzie jego praca mogła nadwątlić zaufanie, albo mogła nadwątlić fundamenty wzajemnej lojalności"
Dodał, że chciałby, aby "osoby odpowiedzialne w rządzie za poszczególne dziedziny", co do których ma "przekonanie, że mogłoby być lepiej" jeździły z nim po Polsce.
Jego spotkania z wyborcami ma rozpocząć rozmowa "o stanie praworządności". - Pan minister Bodnar zobowiązał się do zorganizowania tego spotkania ze środowiskami zainteresowanymi, które są też zaniepokojone w związku z ostatnimi wydarzeniami, pewnie też chciałyby odzyskać pewność, że wciąż jesteśmy po stronie praworządności bez żadnej kalkulacji i żadnej dwuznaczności - ogłosił.
"Będę oczekiwał od pań i panów ministrów takich bardzo rzetelnych, uczciwych do bólu prawdziwych mini-raportów, w których sprawach czujecie, że nie idzie najlepiej i żeby w tych sprawach, w których nie idzie najlepiej porozmawiać z tymi, którzy nie do końca są zadowoleni z naszych działań, a nie sobie lukrować i robić laurki"
Bardzo mocno zaapelował do ministrów, aby byli "lojalni" wobec "wielkiej drużyny", którą tworzą. - Chciałbym, żeby każdy z was zrobił też rachunek sumienia z tego, na ile jest wierny tej wartości, która się nazywa solidarność - stwierdził.
Musimy zdać egzamin solidarności. Bo, w przeciwnym wypadku, nie premier, tylko ktoś inny będzie rozliczał nas wszystkich z naszej władzy