Zgodnie z oficjalnymi danymi PKW w drugiej turze wyborów prezydenckich Karol Nawrocki uzyskał 10 606 877 głosów, a Rafał Trzaskowski 10 237 286. Kolejnym krokiem jest złożenie przysięgi przez Nawrockiego przed Zgromadzeniem Narodowym, zaplanowane na 6 sierpnia. Ale Roman Giertych i jemu podobni podważają wynik wyborów, twierdząc, że doszło do rzekomych "fałszerstw".
Adrian Zandberg, który sam kandydował na prezydenta RP, wygłosił dziś w Sejmie oświadczenie w sprawie tego, co obecnie dzieje się wokół wyborów.
- W Polsce są ponad 32 tys. komisji wyborczych i ćwierć miliona ludzi w tych komisjach ofiarnie, do późna w nocy, uczciwie pracowało, licząc głosy. Tym ludziom należy się od wysokiej izby szacunek i podziękowanie, a nie sianie szurskich teorii spiskowych - powiedział.
Jeżeli w konkretnych obwodach doszło do nadużyć, to do wyjaśnienia mamy kolejne procedury. Odpowiedzialnością polityków jest stać na straży tych procedur, a nie podważać je i chwiać państwem w imię doraźnych korzyści. Słyszę także niestety z ust posłów zasiadających w tej sali szaleńcze scenariusze żeby nie zwoływać zgromadzenia narodowego.
– powiedział Zandberg.
"Demokracja koniec końców polega na tym, żeby zgodzić się i uszanować wynik wyborów także, kiedy nie my je wygrywamy" - stwierdził polityk Partii Razem.
Marszałek Szymon Hołownia krótko skomentował to wystąpienie: "To ja zwołuję Zgromadzenie Narodowe. Chcę panu powiedzieć: będzie dobrze".