Wykluczenie jeszcze przed zadaniem pierwszego pytania? Michał Szczerba udowadnia za każdym razem, że stać go na więcej. Gdy wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej Daniel Milewski usiłował złożyć wniosek, usłyszał jedynie, że już na komisji nie popracuje. "Szybko poszło" - skwitowali koledzy z Prawa i Sprawiedliwości.
Dziś po południu na posiedzeniu komisji ds. tzw. afery wizowej ponownie stawił się były prezes Grupy Azoty Tomasz Hinc. Ten w ubiegłym tygodniu odmówił składania zeznań, zasłaniając się tajemnicą handlową. Komisja zapowiedziała wówczas zwrócenie się do obecnego prezesa spółki z prośbą o zwolnienie Hinca z tajemnicy przedsiębiorstwa.
Dziś przewodniczący Michał Szczerba dostarczył dokument świadkowi. Jak się szybko okazało, wybrakowany proceduralnie.
Pełnomocnik Hinca zareagował, że dokument wygląda na kopię, stąd poprosił o odpis poświadczający zgodność z oryginałem. Za chwilę okazało się, że zdjęcie tajemnicy handlowej powinno odbyć się za zgodą więcej, niż jednego reprezentanta spółki, co również wytknęła strona przesłuchiwana.
Szczerba konsekwentnie unikał zarzutów o źle sporządzonym dokumencie. Po nierwowych minutach, w końcu wyżył się na wiceprzewodniczącym komisji.
Gdy Daniel Milewski usiłował zawnioskować o wysłuchanie doradcy komisji, przewodniczący trzykrotnie wyrecytował formułę o uniemożliwianiu prowadzenia prac komisji, po czym wykluczył posła Prawa i Sprawiedliwości z posiedzenia.