Syn przetrzymywanej w areszcie urzędniczki Anny W. próbował popełnić samobójstwo. Jak poinformował mec. Krzysztof Wąsowski, chłopiec targnął się na swoje życie za pomocą noża. - Jeżeli tutaj mamy taką grę, że polityka jest ważniejsza od życia 13-latka, to żarty się skończyły - mówił. Do sprawy doniósł się były premier Mateusz Morawiecki. - Jesteście bandytami, zwykłymi bandytami. Tchórze! Walczcie ze mną, a nie z niewinną matką chorego dziecka - napisał.
Pod koniec stycznia na polecenie bodnarowskiego prokuratora ze śląskiego pionu PZ PK funkcjonariusze CBA zatrzymali trzy kolejne osoby w śledztwie dot. rzekomych "nieprawidłowości" w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, w tym byłą dyrektorkę biura Prezesa Rady Ministrów, jej męża - Marka W. oraz Pawła K - właściciela agencji PR.
Wszyscy usłyszeli następnie zarzuty a prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt dla nich. Sąd uwzględnił wówczas wniosek odnośnie Anny W. i Pawła K. - oboje zostali aresztowani na trzy miesiące. Trojgu zatrzymanych przedstawiono sześć zarzutów - Annie W. i Pawłowi K. przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, za co może grozić do 12 lat więzienia.
Pytany o to, dlaczego bodnarowcy od miesięcy nie pozwalają Annie W. zobaczyć się z chorym synem i czy nie chodzi przypadkiem o to, by w ten sposób wymusić na niej określone zachowania, mec. Krzysztof Wąsowski odparł, że "inaczej nie da się tego wytłumaczyć".
- Nie ma naprawdę żadnych innych racjonalnych przesłanek, tak, takie to sprawia wrażenie. Jest trzymana i torturowana zdrowiem i wręcz życiem swojego dziecka, żeby zaczęła działać w taki sposób, jak prokuratura sobie życzy. Nie mam na to innego wytłumaczenia
- powiedział na antenie Telewizji wPolsce24, dodając, że podczas dzisiejszych czynności w prokuraturze kobieta była skuta kajdankami.
- Dzisiaj się odbyły czynności w Prokuraturze Krajowej w Katowicach z Anną W., na które się nie stawił prokurator, zupełnie zlekceważył tę czynność, był jakiś funkcjonariusz, który w zastępstwie prokuratora miał tak naprawdę pozornie wykonywać tę czynność. To jest skandal, Anna W. jest rzeczywiście „dojechana”, złożyła bardzo obszerne oświadczenie na protokół, które nie wiąże się z tajemnicą śledztwa, w którym zadaje prokuratorowi retoryczne pytanie, czy będzie miał odwagę jak jej syn targnie się na swoje życie, żeby jej o tym powiedzieć. Na szali leży życie i choroba jej dziecka, a na drugiej szali on uważa, że ważniejsze jest plecenie polityczne
- mówił.
Mec. Wąsowski ujawnił również, że babcia dziecka Anny W. przekazała ojcu dziecka druzgocącą wiadomość, iż chłopiec próbował popełnić samobójstwo. Jak opisywał mecenas, informacje o tym strasznym fakcie chciał złożyć na ręce prokuratora, którego jednak nie było, więc złożył je na biuro podawcze.
Tam okazało się jednak, że "są informacje od babci tego chłopca, że on po prostu próbował się targnąć nożem na swoje życie".
- Tutaj naprawdę nie ma żartów
- powiedział mec. Wąsowski, wykazując, że prokurator - po raz drugi odmawiając uwolnienia Anny W. - napisał, iż postanowił 12 marca powołać biegłego psychologa.
Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych były premier Mateusz Morawiecki:
"Jesteście bandytami, zwykłymi bandytami. Tchórze! Walczcie ze mną, a nie z niewinną matką chorego dziecka"