Sędzia Tomasz Kozioł (prezes Sądu Okręgowego w Tarnowie) przygotował zleconą przez Ministerstwo Sprawiedliwości opinię prawną, dotyczącą projektu tzw. ustawy praworządnościowej ministra Waldemara Żurka. Pełna nazwa projektu to „ustawa o przywróceniu prawa do niezależnego i bezstronnego sądu ustanowionego na podstawie prawa przez uregulowanie skutków uchwał Krajowej Rady Sądownictwa podjętych w latach 2018-2025”.
W opinii prawnej czytamy, że skoro Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie mogła działać, to jej orzeczenia nie mogą być uwzględniane. Z tego wywodzi, że od lat... nie mamy prawidłowo wybranego prezydenta.
"Jak szaleć, to szaleć. Apel o likwidację Izby Dyscyplinarnej, to było małe piwo" - skomentowała przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka.
To nie pierwszy raz, gdy sędzia Kozioł wzbudza ogromne kontrowersje. Jego nazwisko pojawiało się też w kwestii symbolicznych wyroków wydanych dla sutenerów zamieszanych w tzw. aferę podkarpacką. Mowa o Aleksieju i Jegieniju R., braciach, którzy byli monopolistami na rynku agencji towarzyskich. Mieli zarabiać ogromne pieniądze na prostytucji setek kobiet. Pierwsze prostytutki sami sprowadzali z Ukrainy.
W artykule Onet.pl z 2019 roku pojawiają się rosyjskie tropy prowadzące do braci R. Sutenerzy przez ówczesną SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) mieli ściśle współpracować ze służbami rosyjskimi. Pojawił się nawet wątek możliwych nagrań z udziałem powszechnie znanych osób przekazywanych przez braci do SBU. Sędzia Kozioł w sprawie braci R. wydał niezwykle łagodne wyroki - rok i półtora roku pozbawienia wolności. Jeden z nich wyszedł z więzienia wcześniej.
Kozioł tłumaczył wówczas Onetowi, że "doszło do porozumienia między obrońcami a prokuraturą", a sutenerzy przyznali się do winy i "prowadzą ustabilizowany tryb życia". - Najważniejszy powód zawarty jest jednak w aktach niejawnych - uciął sędzia. Ten sam, który twierdzi, że od kilku lat "nie ma prezydenta" w Polsce.