- Faktem jest, że oświadczenie sędziów jest bulwersujące i ma znamiona anarchizowania polskiego porządku prawnego. Jeśli spojrzymy na listę tych 30 sędziów, którzy się podpisali, jest tam m.in. Józef Iwulski, to pytanie jest, jaka jest podstawa prawna do tego, by odmawiać orzekania z sędziami powołanymi w ostatnich latach - powiedziała w programie "Woronicza 17" Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta.
Niedawno 30 sędziów SN przekazało I prezes oświadczenie, w którym napisali że nie będą orzekać wspólnie z osobami powołanymi do tego sądu w procedurze z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Jednym z sygnatariuszy dokumenty jest Józef Iwulski, oficer WSW szkolony przez komunistyczny kontrwywiad, który orzekał w stanie wojennym w sądach wojskowych i skazywał działaczy opozycyjnych.
Prowadzący Michał Rachoń przypomniał słowa prezes SN prof. Małgorzaty Manowskiej, która powiedziała, że prezydent Duda będzie musiał podjąć decyzję dotyczącą tego, co dalej z tą trzydziestką sędziów, ponieważ sędzia Czubik złożył wniosek do SN o stwierdzenie, że odmowa orzekania w konkretnych składach jest zrzeczeniem się urzędu. Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta została zapytana, jakie kroki podejmie głowa państwa w tej sprawie.
"To będzie kwestią analizy, kiedy dokumenty wpłyną. Faktem jest, że oświadczenie sędziów jest bulwersujące i ma znamiona anarchizowania polskiego porządku prawnego. Jeśli spojrzymy na listę tych 30 sędziów, którzy się podpisali, jest tam m.in. osoba, o której mowa była w materiale, to pytanie jest, jaka jest podstawa prawna do tego, by odmawiać orzekania z sędziami powołanymi w ostatnich latach. Z perspektywy prezydenta nie ma żadnej podstawy. Każdy sędzia powołany w trybie zgodnym z konstytucją jest sędzią i jest nieusuwalny, dla dobra obywateli, by nie mogło być na niego nacisków i mógł sądzić zgodnie z prawem. Ta kwestia będzie do decyzji prezydenta wtedy, gdy będzie przedstawiona"
- odparła Małgorzata Paprocka.
Pytana, czy stwierdzenie, że nie będzie orzekało się ze znaczącą grupą sędziów jest zrzeczeniem się urzędu czy nie jest, wskazała, że sędziowie ci "odmawiają wykonywania podstawowego obowiązku, a jeśli odmawiamy orzekania, to co pozostaje jeszcze z funkcji sędziowskiej?".
"Nie ma żadnej podstawy do tego działania. To nie tylko kwestia polskiego orzecznictwa. Sędziowie SN wykraczają nawet poza orzecznictwo TSUE, który też nie zakwestionował prerogatywy prezydenckiej. Jest to szkodliwe dla polskiego wymiaru sprawiedliwości"
- oceniła.
Z kolei Marek Suski, poseł PiS, powiedział, że "to jest rzeczywiście skandal, że tego rodzaju ludzie byli wybierani przez poprzednich władających Polską".
"Tutaj nikt nie widzi błędu i nie podważa wyboru tego osobnika. W wypadku demokratycznie wybranej władzy i prawomocnych orzeczeń opozycja mówi, że to jest nieważne i niedemokratyczne. Może dojść do tego, że przyjdzie inna władza i uzna za nieprawomocne wyroki wydane przez sędziów powołanych przez obecnego prezydenta. To jest powiedzenie, że mogą w Polsce ubecy, esbecy i różni tego typu ludzie być wybierani do najwyższych władz i ich rozstrzygnięcia są szanowane, a jednocześnie wybrani uczciwi ludzie są jakimiś zastępcami czy tam neo-sędziami. To pokazuje, że nasza opozycja nie przestrzega zasad demokracji i zapowiada, że nie będzie przestrzegać prawa"
- powiedział Suski.
Anna Maria Żukowska z Lewicy stwierdziła, że "wymiar sprawiedliwości powinien być apolityczny, niezależny".
"Mamy sytuację, gdzie spory polityczne przenoszą się na wymiar sprawiedliwości. Wymaga on reformy. Wymaga przyspieszenia procedowania spraw. Wymaga niższych kosztów sądowych, większej darmowej pomocy prawnej dla tych, których nie stać na adwokata czy radcę prawnego. To, co się dzieje, to przenoszenie polityki, zaczęło to PiS, wszyscy w tym tkwimy. Tracą na tym Polki i Polacy"
- oznajmiła polityk.
Jej zdaniem 30 sędziów SN, którzy podpisali oświadczenie, nie zrzekło się urzędu.
"Sędziowie mają prawo w konkretnych sytuacjach wyłączać się z rozpoznawania sprawy. To, że prezydent ma prerogatywę, nie wyklucza to błędów w poprzednim etapie, w procesie wyboru sędziów przez KRS, która zdaniem TSUE i opozycji jest upolityczniona"
- dodała.
Michał Rachoń przypomniał treść orzeczenia TSUE, w którym stwierdzono, że "ogół jednostek nie jest i nigdy nie był uprawniony do podważania sędziego".
"Trzeba czytać całe orzeczenie. Trzeba czytać tez fragment który mówi, że każda jednostka ma prawo do uczciwego niezależnego sądu. Iwulski wam przeszkadza, ale Kryże, który był waszym wiceministrem, wam nie przeszkadza"
- powiedział Robert Kropiwnicki z PO.
🗨️@RKropiwnicki: Sędzia Iwulski jest częścią większej maszyny#wieszwięcej #Woronicza17 pic.twitter.com/4WJsB6M02J
— tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) November 6, 2022
Prowadzący przypomniał politykowi, że sędzia Iwulski "został powołany do stanu sędziowskiego przez juntę wojskową, która później wysłała go do Sądu Najwyższego, a teraz kwestionuje legalność wyboru sędziów, którzy do sądu byli wysłani w trybie demokratycznym". Zapytał Kropiwnickiego, czy jego to nie szokuje.
"Sędzia Iwulski jest fragmentem większej maszyny. Proszę zauważyć, że tych 30 sędziów powołuje się na wyroki TSUE, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Kłopot polega na tym, że wymiar sprawiedliwości jest w ogromnej zapaści. Bierzecie za to odpowiedzialność. Zajmujecie się kadrami, a nie robotą. Wracając do tych orzeczeń. Prezydent nie może nic"
- odparł poseł PO.
Prowadzący zwrócił mu uwagę, że nie odpowiedział na pytanie i dodał, że Iwulski skazywał na więzienie za żądanie demokratycznej Polski, a 30 sędziom nie przeszkadza, że "podpisują list z takim człowiekiem".
"Próbuje pan to sprowadzić do Iwulskiego. Iwulski może to robić dlatego, ze nie stworzyliście uczciwego wymiaru dyscyplinarnego dla sędziów"
- odpowiedział Kropiwnicki.
Wojciech Konieczny z Polskiej Partii Socjalistycznej stwierdził, że "w wymiarze sprawiedliwości panuje chaos".
"Fakt faktem, że to oświadczenie sędziów wskazuje, że chaos panuje w SN. Można to naprawić rozmawiając, poprawiając różne nieprawidłowości. Do tego jest powołany minister sprawiedliwości, który podsyca te spory. Pan prezydent jest w trudnej sytuacji. Formalnie sędziowie się nie zrzekli. Będzie następna grupa sędziów, która znowu będzie zdyskredytowana. Być może dojdą do tego represje. Uważam, że ten cały spór jest niepotrzebny"
- powiedział.