"Ten skandaliczny obrazek dopełnia pewnej konstelacji i mówi nam wszystkim odpowiedzialnym za Rzeczpospolitą, że oto trzeba bić na alarm, bo przekraczamy pewne granice" - tak o usunięciu materiałów dotyczących Pileckiego, rodziny Ulmów i ojca Kolbe z Muzeum II Wojny Światowej mówił dziś w Telewizji Republika prezes IPN dr Karol Nawrocki.
Nowa dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w nocy wyrzuciła z ekspozycji materiały dotyczące rotmistrza Witolda Pileckiego, zabitej za ukrywanie przed Niemcami Żydów rodziny Ulmów oraz zamordowanego w obozie kapłana ojca Maksymiliana Kolbe. To absolutnie szokująca postawa.
O tę skandaliczną sytuację w Telewizji Republika pytany był prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
"Po 13 grudnia 2023 r. tego typu wydarzeniom, jak to skandaliczne wydarzenie z wczorajszej nocy w Muzeum II Wojny Światowej, można byłoby przyglądać się przez pryzmat braku pewnej wrażliwości urzędniczej, patriotycznej, historycznej czy nazwijmy to wprost - poprzez pryzmat głupoty obecnej dyrekcji" - powiedział dr Karol Nawrocki w rozmowie z Katarzyną Gójską.
W ocenie Nawrockiego, pod obecnymi rządami dąży się do "powolnej rekomunizacji i reubekizacji". W jego ocenie, przez ten pryzmat trzeba też rozumieć decyzję w Muzeum II Wojny Światowej.
- Ten skandaliczny obrazek dopełnia pewnej konstelacji i mówi nam wszystkim odpowiedzialnym za Rzeczpospolitą, że oto trzeba bić na alarm, bo przekraczamy pewne granice. To nie jest zagrożenie dla środowiska politycznego, ale tożsamości narodowej, gdy usuwa się ojca Kolbe, rodzinę Ulmów czy rotmistrza Pileckiego - powiedział prezes IPN.
Prezes IPN zwrócił uwagę, że każde państwo prowadzi swoją politykę pamięci, a brak jej podejmowania już samo w sobie jest polityką historyczną.
Jeżeli polscy urzędnicy, w polskim muzeum albo polscy politycy prowadzą niemiecką politykę historyczną, to na to jest we współczesnym świecie jedno określenie - zdrada!
Czy to co się wydarzyło w nocy w muzeum jest działaniem wypełniającym niemiecką politykę historyczną? W ocenie Nawrockiego, nie ma wątpliwości: - To jest wprost wpisanie się w niemiecką politykę historyczną - powiedział prezes IPN.