Fragmenty rozmowy między Giertychem a Tuskiem opublikowała Telewizja Republika, wskazując, że dotyczą one kształtowania list wyborczych w 2019 r. i negocjacji Giertycha z Grzegorzem Schetyną, ówczesnym szefem Platformy Obywatelskiej, dotyczących ewentualnego startu Giertycha w wyborach parlamentarnych. Obecny premier część Polaków nazwał "zje*ami", co wywołało powszechne oburzenie.
Do sprawy odniósł się w poniedziałek w TVN24 minister spraw wewnętrznych i administracji. Jak poinformował, wszystko zostało zabezpieczone, "jest w dyspozycji prokuratury i prokurator to wyjaśni, a oczywiście lada moment będzie złożone zawiadomienie przez CBA dotyczące ujawnienia materiałów operacyjnych". Dodał, że chodzi o zawiadomienie "o podejrzeniu (popełnienia) przestępstwa".
Jak zaznaczył Siemoniak, prokuratura wyjaśni, "kto to wyniósł i jak to się stało, że przekazano to mediom".
Minister zaznaczył, że inną kwestią jest to, dlaczego materiał operacyjny nie został zniszczony. "Te wszystkie kwestie są w Zespole Śledczym numer 3 Prokuratury Krajowej, który otrzymał wszelkie materiały z CBA i też będzie badał, jak to się stało" - powiedział szef MSWiA.
Zapytany, skąd jego zdaniem wzięły się taśmy, Siemoniak snuł wizję, że "w 2020 r. prokurator krajowy Święczkowski zażądał na swoje biurko wszystkich materiałów dotyczących sprawy z Romanem Giertychem, także zapewne i tego materiału, i tego nagrania", i dysponował nimi.
Dziś TV Republika ujawniła jednak kolejne taśmy z udziałem Giertycha, w tym te nagrane w 2025 roku.